Za pomoc najbiedniejszym pobierała haracz
Chodzi o pracownicę składu opałowego. To do niej zgłaszali się podopieczni MOPS-u z kwitami na węgiel. Jednak zamiast przysługującej na przykład tony opału otrzymywali pieniądze. - Przy czym podopieczni byli oszukiwani - twierdzi Anna Beni prok. rejonowy w Legnicy.
Drugą połowę chowała do kieszeni, a oprócz tego na składzie pozostawał opał, który można było znów sprzedać. Prokuratura dopiero sprawdza jaki rozmiar miał ten preceder.
Szef MOPS-u, Jerzy Konopski przyznaje, że sprawa może dotyczyć wielu najuboższych. Niewykluczone, że część obdarowanych przez MOPS świadomie zgadzała się na sprzedaż węgla za połowę cenu. Przynajmniej w dwóch przypadkach - zdaniem prokuratorów - doszło jednak do oszustwa.
Relacja Andrzeja Andrzejewskiego Radia Wrocław (Posłuchaj):
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.