Radio Wrocław Kultura: Jak to jest wchodzić w siebie sprzed 30 lat? [WIDEO]
Debiutancka “książeczka” Maćka Bielawskiego pt. “Twarde parapety” to powrót do przeżyć chłopca, który doświadczając wiecznego oczekiwania na paczkę od taty, który pracował z Niemczech, i to, że ich “ściągnie”, przyglądał się mamie palącej w oknie papierosy, “jednego za drugim” i popijającej, ale o tym się przecież nie można było mówić. Chłopca doświadczającego samotności, który na swój, dziecięcy sposób, rozumiał i tłumaczył sobie rzeczywistość. A oprócz tego to, co tak urzeka i wywołuje nasycone emocjami rozmowy pomiędzy tymi, którzy dorastali w latach osiemdziesiątych. Bułka z masłem czy śmietaną? Gra w kapsle. Kolorowa guma barwiona od rysików i ich resztki w zębach. Wyścigi w zbieganiu po schodach - gra najtrudniejsza od strony logistycznej. To, co wywołuje uśmiech, a zaraz obok próby zrozumienia tego, co w życiu ostateczne. Dlaczego “choroba nie wybiera”? Kto jest “dobry” a kto “zły”?
“Twarde parapety” określana w recenzjach jako “książeczka” nie jest lekturą z pozoru lekką. Bo chociaż traktuje o okresie życia, do którego każdy z nas wraca z sentymentem, to jednocześnie jest to też temat, o którym rozmawiamy z bliskimi i nie każdego dopuszczamy do tego, co było dla nas bolesne i wciąż nas rani. Dlatego dzielenie się tym smutkiem i przełamanie zasłony milczenia to wielka odwaga autora.
Dla mnie to przede wszystkim historia chłopca, smutna, wzruszająca. Książka bardzo osobista, dzięki temu tak prawdziwa, ale i poruszająca. Złożona z krótkich historyjek, pisanych językiem prostym, bo przecież chłopięcym, a jednocześnie mieszcząca w sobie tak wiele ważnych przeżyć, które budują to, jak patrzymy na świat już jako dorośli.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.