Kryzys gazowy. Komentarz
Szymański podkreśla: - To nie pierwszy kryzys gazowy na linii Rosja-Ukraina, który w konsekwencji uderza w wielu odbiorców europejskich.
Za sprawą ostrej zimy i niespotykanej dotąd skali przestał być jednak zmartwieniem polityków i ekspertów.
Konrad Szymański: - "W kilku krajach, szczególnie Bałkanów Zachodnich, czy w Bułgarii, zwykli obywatele zdają sobie dziś zasadne pytanie: jak przeżyć tę zimę? Kryzys nie narodził się wczoraj. Także jego prawdziwe rozwiązanie nie nastąpi z dnia na dzień. Potrzebna jest konsekwentna polityka Europy, która w ostatnich miesiącach zamiast naciskać na Rosję tylko zachęcała ją do coraz bardziej agresywnej polityki wobec sąsiadów.
Rosja uzyskuje przewagę polityczną w takich sporach tylko z powodu słabości strategicznych podzielonych państw UE. To nie jest prawda, że jesteśmy od Rosji uzależnieni na dobre i na złe. Rosja potrzebuje Europy politycznie w swojej polityce światowej. Mimo starań w Azji nie wytworzyła żadnego ważnego własnego ośrodka. Nawet Szanghajska Rada Współpracy zostawiła ją samotnie w konflikcie gruzińskim.
Rosja potrzebuje europejskich pieniędzy. Nikt nie płaci za jej surowce energetyczne tak rzetelnie i tak dużo jak kraje europejskie. Rosja w końcu nie utrzyma swego wzrostu gospodarczego bez transferu europejskich technologii energetycznych, których potrzebuje jej zapóźniony przemysł. Unia Europejska nie wykorzysta tych przewag, jeśli nie zdecyduje się na powrót do bardziej wymagającej polityki wobec Rosji z l. 2005-2006.
W dzisiejszej sytuacji powinna schładzać dialog polityczny, warunkować transfer technologii i uściślić protokoły tranzytowe. Na ich straży powinny stać wzmocnione mechanizmy arbitrażu międzynarodowego.
Mimo przykrych doświadczeń z lat ubiegłych, UE w ostatnich miesiącach powraca do najgorszych kolein polityki sprzed rozszerzenia 2004. W 2008 roku w Nicei nie tylko odmrożono rozmowy o partnerstwie, ale zaproszono też Rosję do rozmów o nowej architekturze bezpieczeństwa w Europie. W przeciwieństwie do kryzysu gazowego z roku 2006, w pierwszych dniach dzisiejszego konfliktu Unia usiłowała zająć stanowisko neutralne, a Komisja Europejska ustami swych rzeczników powtarzała, że to sprawa "dwustronna", która ma charakter "handlowy". Cały świat znał polityczny charakter tego sporu, rozgrywającego się w przeddzień wyborów prezydenckich na Ukrainie, tylko nie Unia. Za tę zmianę odpowiedzialny jest po części rząd Donalda Tuska, który stosuje konsekwentnie politykę odwracania oczu od problemu stosunków Rosja-UE. Polska milcząco godziła się na odmrożenie dialogu politycznego z Rosją w Nicei. Dziś robi ten sam unik, dając przyzwolenie polityczne i moralne na politykę unijnej uległości wobec Rosji. Rozumiem dyskomfort, polegający na tym, że okoliczności zewnętrzne pchają rząd Tuska do kanonów unijnej polityki wschodniej wypracowanej w czasach PiS. Jednak tym razem na złość PiS-owi, rząd odmraża nie swoje, a nasze uszy!"
---------------------------------------------------------
Zobacz też komentarz europosła Ryszarda Czarneckiego. Oto fragment: - "Putin bardziej liczy się ze sceptyczną wobec Rosji Polską i wzywającym do twardego kursu UE wobec Moskwy prezydentem Kaczyńskim niż relatywnie "prorosyjskimi" Czechami".
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.