Konrad znowu walczy o życie i lek - urzędnicza procedura od nowa
O sprawie było głośno kilka tygodni temu. Po tym jak rodzice 20 letniego Konrada dowiedzieli się, że legnicki szpital nie sfinansuje leczenia, rozpoczęła się ogólnopolska batalia o specyfik ratujący życie. Były protesty przed szpitalem i społeczna zbiórka pieniędzy.
Rzeczniczka dolnośląskiego oddziału NFZ na naszej antenie deklarowała, że jeśli szpital wystąpi z odpowiednim wnioskiem, przedstawi faktury na zakup leku, to nie będzie przeciwwskazań do pokrycia kosztów leczenia. Dokumenty jeszcze krążą między Funduszem, a szpitalem, ale wszystko jest na dobrej drodze. Jednak Konrad został przewieziony do szpitala w Warszawie i... problem zaczął się od nowa.
Ojciec Konrada, Dariusz Tabisz nie rozumie dlaczego mazowiecki oddział funduszu nie podtrzymał decyzji wydanej w bliźniaczym urzędzie we Wrocławiu.
Tu się liczy każdy dzień dla Konrada. Teraz dobrze się stało, że fundacja wpłaciła pieniądze na kolejną dawkę lekarstw, ale nie wiadomo co będzie za dwa tygodnie. Ludzie przestali pieniądze wpłacać, charytatywne akcje miały być odwoływane, bo zostało ogłoszone, że lek jest refundowany. Nie jest nic refundowane.
Ministerstwo Zdrowia w specjalnym piśmie wyjaśnia, że potrzebny lek nie przeszedł jeszcze wszystkich procedur związanych z wpisaniem go do rejestru preparatów refundowanych. Takie postępowanie może trwać nawet kilka miesięcy. Ojciec Konrada jest przerażony wizją ponownego przechodzenia przez wszystkie procedury.
Wszystkie dawki leku, który trzeba podawać przez rok, kosztują milion sześćset tysięcy złotych. Za ostatnią dawkę leku - podaną w Warszawie - zapłaciła fundacja "Się pomaga". Więcej o problemach z leczeniem Konrada można przeczytać TUTAJ
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.