Bogatynia - kilometrowe kolejki po węgiel (Zobacz)
Z Hradka do Bogatyni po węgiel na własne potrzeby przyjechał m.in. Maksym Klinger.
- Płacę ponad 100 złotych za tonę, w Czeskiej Republice jednak taki węgiel kosztuje 300 koron za metraka, czyli 100 kilogramów - mówi.
To daje pond 280 złotych za tonę. Za podobną cenę jak w Czechach węgiel sprzedawany jest na składach opałowych np. w Szczecinie czy Katowicach, gdzie wożą go kierowcy stojący w Bogatyni w kolejce.
Mirosław Zagórski, główny specjalista do spraw gospodarki materiałowej w kopalni mówi, że nie da się już przyspieszyć załadunku, bo obie stacje załadowcze pracują pełną parą. - Pobiliśmy rekord - mówi. - Załadowaliśmy ostatniej doby 250 samochodów. Więcej już nie można.
Załadunek odbywa się na trzy zmiany, ale np. ważenie samochodów tylko na dwie. Kierowcy narzekają, że w nocy nie działa waga i przez to, nawet po załadunku nie mogą z kopalni wyjechać do rana.
Największa kolejka ciężarówek ustawiła się wzdłuż drogi do Sieniawki. Kierowcy nie mają tam nawet dostępu do toalet. Swoje potrzeby załatwiają w lesie.
Mirosław Zagórski twierdzi, że niewiele można zrobić, by im ulżyć. Jak już wjadą na teren kopalni, mają do dyspozycji toalety. Na drodze publicznej muszą jednak sobie radzić sami. Na przyspieszenie załadunku i skrócenie kolejek też niestety nie mogą liczyć.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.