"Noc z Carmen" - recenzja szefa RWK

Grzegorz Chojnowski | Utworzono: 2016-06-19 08:30 | Zmodyfikowano: 2016-06-19 08:30

To był trafiony pomysł, by wpleść w przebojową operę Bizeta hity hiszpańskiej zarzueli, te do tańca i do wzruszenia. Głosowo zachwycali Kate Aldrich, Arnold Rutkowski, perfekcyjny Tomasz Rak w roli torreadora i inni, równie zajmujący. Fabuła nie miała tym razem wielkiego znaczenia, liczyło się show, zaskakująco dobrze na stadionie brzmiała orkiestra pod dyrekcją Tomasza Szredera. Pląsające pod sceną konie nie ukradły widowiska, kunszt twórców i artystów wystarczył na to, by dwugodzinne przedstawienie zapisało się w muzycznej pamięci Wrocławia. Wady? Brak telebimów - te dwa marne ekrany z obu boków sceny to namiastka tego, co być powinno. Dlatego na miejscu reżyserów i scenografa zrezygnowałbym wyjściowo z tradycyjnej sceny-estrady i rozegrałbym wszystko na murawie. I widoczność, i kontakt z widzami w lornetki niezaopatrzonymi byłyby lepsze. Wystawiając spektakl (również na stadionie), trzeba pamiętać, że nie z każdego miejsca odbiór jest taki sam. Nie narzekajmy jednak. Oceniając wyłącznie jakość widowiska: zdarzył się wieczór klasy ekstra, może nie na finał operowej Ligi Mistrzów, lecz Ligi Europejskiej jak najbardziej.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:"Orkiestra gra! Konie tańczą!" - za nami hiszpańska "Noc z Carmen"


Komentarze (5)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~AW.2016-06-20 19:55:08 z adresu IP: (176.227.xxx.xxx)
Było pięknie ! Niesamowite widowisko :) Ale telebimy mogły by być większe...i więcej :)
~Elzbieta2016-06-19 11:29:39 z adresu IP: (78.10.xxx.xxx)
Widoczność słaba, którą dodatkowo utrudniały centralnie ustawione słupy podtrzymujące głośniki. Ale widowisko imponujące!
~MuZyk2016-06-19 11:14:32 z adresu IP: (81.190.xxx.xxx)
Melomanów zapraszam do opery, a nie na stadion.
~inez2016-06-20 17:44:54 z adresu IP: (77.115.xxx.xxx)
Na stadion dla Kate Aldrich warto, poza tym melomanem nie staje się z urodzenia. Osobiście jeszcze nie mogę siebie nazwać melomanką, bo moja przygoda z muzyką klasyczną i romans z operą jest dość świeży, a pierwszy świadomy kontakt z operą był właściwie dość przypadkowy i właśnie takie wydarzenia mogą sprawić że ktoś z widowni uzna że opera nie gryzie i mógłby się wybrać na coś podobnego chociażby na Toscę, a jeśli mu się spodoba to na inne spektakle. Mi tak już zeszło kilka lat i ...dziesiąt spektakli i coraz bardziej jestem przekonana że jeszcze nic nie zobaczyłam.
~Tak2016-06-19 11:19:52 z adresu IP: (87.206.xxx.xxx)