Reportaż: Trzy pokolenia spotkań
"Miasto spotkań" (Wroclaw - the meeting place) takim hasłem promuje się dziś Wrocław. Hasło w tym roku "osiągnie dojrzałość". 4 czerwca 1998 roku ogłoszono je w strategii rozwoju i promocji miasta „Wrocław 2000 plus".
Metafora „miasto spotkań" pojawiła się pierwszy raz w homilii, którą Jan Paweł II wygłosił rok wcześniej, 1 czerwca 1997 roku. Wielu z nas słyszało je na własne uszy podczas mszy na polu między Poltegorem a Hotelem Wrocław na zakończenie Kongresu Eucharystycznego. Pamiętam, że na msze przyjechałem autobusem, na miejscu w tłumie ludzie spotkałem wielu, których nie widziałem od lat i uśmiechnąłem się na zdanie Karola Wojtyły. Wtedy papież Polak powiedział „Wrocław jest miastem położonym na styku trzech krajów, które historia bardzo ściśle ze sobą połączyła. Jest poniekąd miastem spotkania, jest miastem, które jednoczy. Tutaj w jakiś sposób spotyka się tradycja duchowa Wschodu i Zachodu."
Hasło czasem jest krytykowane - że Wrocław jest homogeniczny, że daleko mu do prawdziwych "miast spotkań" - Londynu, Amsterdamu czy Paryża, gdzie, jak w tyglu, mieszają się kultury, rasy i narodowości. Ale może chodzi o inne spotkania?
Warto tu przypomnieć książkę nestora wrocławskiej polonistyki - którego studenci filologii znają z... pieczątek - często na wypożyczanych z biblioteki na Nankiera książek można spotkać pieczątkę - "z darów profesora Mikulskiego". Profesor cały swój księgozbiór podarował studentom - mówiąc, by poprzez książki spotykali się ze sobą. Ale też w 1950 roku napisał Spotkania wrocławskie. To biografie Polaków, którzy z różnych miejsc docierali do Wrocławia od XVIII do XX w. W przedmowie do II wydania prof. Mikulski zaznaczył, że „pierwszy pomysł Spotkań wrocławskich pochodzi z jesieni 1945 r.", Jak wyjaśnił, chodzi mu nie o spotkanie Polaków z niemiecko-czeskim miastem - jak dziś interpretujemy hasło promocyjne miasta. Chodziło mu o realne „spotkanie ludzi i idei".
Bo mamy w sobie gen tułaczy. Postanowiłem go poszukać. Nie powiem, że przypadkowo wybrałem rozmówców. Tak nie było - ale nie są to też ludzie jakoś "wybitnie wyjątkowi". To trochę tacy "wrocławscy everymani". Takich rozmówców jak moi - każdy z nas może wskazać w gronie swoich znajomych. Coś Wrocławian pędzi w świat i ze świata do miasta ściąga. O tym jest reportaż "Trzy pokolenia spotkań" - o prawdziwym znaczeniu hasła "Miasto spotkań"
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.