Dagmara Chojnacka: Byliśmy na koncercie z Johnem Malkovichem
"Benjamin Clementine to jakieś absolutne zjawisko! Jeszcze nic o nim nie wiem, ale na pewno się oczytam w temacie. Facet śpiewa jak trzech tenorów, czterech kontratenorów i kilku aniołów razem wziętych. Do tego to, co śpiewa, jest naprawdę niezłą poezją. Każdy utwór to mała, zamknięta suita, opowieść, mieniąca się stylami, głosami, rozmaitymi postaciami. W pewnym momencie miałam wrażenie, że przy fortepianie stało kilku pięknych facetów, a nie jeden Benjamin....
Wpadał w takie ciągowe transy, że nie zauważył, jak bisując, zagrał dwa koncerty...
Duża wdzięczność dla PPA za zaproszenie tej wybitnej scenicznej osobowości!
Dagmara
PS. A pan Malkovich naprawdę był na widowni!!!"
PRZECZYTAJCIE RÓWNIEŻ:
Benjamin Clementine, piękno zawarte w prostocie (RECENZJA MARTY MALINOWSKIEJ)
Niedzielną gwiazdą trwającego właśnie PPA był Benjamin Clementine, brytyjski muzyk, który w 2015 roku wydał debiutancką płytę „At Least for Now”. Krążek był doskonale przyjęty przez publikę i krytyków i dostarczył artyście prestiżową statuetkę Mercury Prize. Przegląd Piosenki Aktorskiej okazał się doskonałym wydarzeniem do zaprezentowania dorobku Benjamina. Jego muzyka jest pełna paradoksów. Opiera się na tradycji musicalowej i momentami monumentalnym wokalu, a po chwili przenosi słuchacza w świat intymnych opowieści i delikatnych francuskich piosenek. Wrocławska publika przyjęła Benjamina owacjami, które już przy pierwszym utworze ustąpiły miejsca totalnemu skupieniu. Mocny wokal i perfekcyjna gra na fortepianie całkowicie zawładnęły Dużą Sceną Teatru Capitol. Benjamin zagrał większość utworów z debiutanckiego krążka, część z nich została jednak inaczej zinterpretowana. Nie zabrakło największych przebojów takich jak „Nemesis”, „Condolence”, czy radiowe „London”, zagrane zaskakująco delikatnie, mimo wsparcia przyjaciela Benjamina, Alexisa Bossarda, który towarzyszył gwieździe przy niektórych utworach grając na perkusji. I to właśnie dodatkowy instrument uświadomił słuchaczom jak wiele mocy mają w sobie delikatne kompozycje Clementine’a. Introwertyczna osobowość artysty przejawiała się w chwilach przejścia między piosenkami, kiedy nieśmiało wchodził w kontakt z publiką, która sprawiała wrażenie aż zawstydzonej talentem muzyka. Widzowie nie pozwolili mu jednak szybko opuścić sceny. Koncert trwał prawie 2 godziny i niespiesznie kończył się dwoma bisami, podczas których usłyszeć można było mini jam między Benjaminem i Alexisem, do którego włączona została również wrocławska publika za pomocą murmurando inicjowanego przez perkusistę. W podsumowaniu tego wydarzenia trzeba jednak odwołać się do wachlarza emocji pobudzanych prostotą i czystą muzyką, która oczarowała publikę. Słuchanie Benjamina siedząc tuż za Johnem Malkovichem i Lechem Majewskim przypomniało tylko, że nie ma się czemu dziwić – w końcu jesteśmy Europejską Stolicą Kultury, która w ten niedzielny wieczór zabrzmiała perfekcyjnie.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.