Holanowski o Śląsku Wrocław: "Gmina dokonała wrogiego przejęcia"
Wrocławski magistrat przejął władzę w piłkarskim Śląsku. Walne zgromadzenie akcjonariuszy, które odbyło się bez dotychczasowego większościowego udziałowca, czyli Wrocławskiego Konsorcjum Sportowego, zadecydowało o konwersji części długu na akcje i dzięki temu gmina ma już 54% udziałów w klubie. To konsekwencja tego, że jeden z udziałowców, Marek Nowara (InterSystem), sprzedał swoje udziały greckiemu biznesmenowi, Filippidisowi Iliasowi, który wyznaczył na swoich przedstawicieli w spółce... miejskich urzędników: dyrektora do spraw obsługi urzędu miasta Ryszarda Krawczyka i Zbigniewa Korzeniowskiego, doradcę Prezydenta Wrocławia. Czytaj więcej: TUTAJ
O komentarz poprosiliśmy Rafała Holanowskiego (Supra Invest), współwłaściciela Wrocławskiego Konsorcjum Sportowego.
Jest pan zaskoczony tym co się wydarzyło dzisiaj na walnym zgromadzeniu wspólników piłkarskiego Śląska, spodziewał się pan tego?
Rafał Holanowski: Od kilku dni wiedzieliśmy, że Pan Ryszard Krawczyk, dyrektor wydziału (w magistracie przyp. red) został powołany do zarządu naszej spółki. Celem powołania tego człowieka było sparaliżowanie konsorcjum w taki sposób, żebyśmy na czwartkowym walnym zgromadzeniu nie mogli głosować. Pan Krawczyk, z którym udało nam się skontaktować, odmówił wykonania uchwały zarządu, czyli podpisania pełnomocnictwa do występowania na walnym, mimo iż przedstawiciele konsorcjum byli u niego pod domem. Zatem w moim odczuciu dostał on jasną komendę: ma działać tak, żeby nas, czyli konsorcjum, wykluczyć.
Zakładaliśmy romantycznie, że wszyscy jesteśmy ludźmi honoru. Tworząc statut uznaliśmy, że firma jest trzyosobowa i wszyscy za jednego, jeden za wszystkich. Jak pokazuje życie, nie dla wszystkich honor stanowi jaką jakąkolwiek wartość. Pan Marek Nowara dopuścił się, złamania podstawowych zasad. Jako pierwszy i jedyny oświadczył, że nie będzie finansował Śląska Wrocław po czym we współpracy z gminą i przy niejasnej dla nas obecności pana Filippidisa, dokonali oni wrogiego przejęcia.
To znaczy?
Do zarządu został powołany człowiek, który odmawia wykonywania swoich obowiązków. Nie stawia się w spółce, nie stawia się na posiedzeniu zarządu ani nie stawia się na walnym zgromadzeniu, co dla spółki jest najważniejszym wydarzeniem. To wszystko świadczy tylko o tym, że celem powołania Pana Krawczyka, było wyeliminowanie konsorcjum jako głównego udziałowca w Śląsku. Nie podoba mi się to. Traktuje to jako działanie głęboko nieetyczne, nie mieszczące się w kanonie mojej percepcji świata i rzeczywistości, i ubolewam, że w taki proceder zaangażowana jest gmina. Gmina powinna świecić przykładem, zachęcać inwestorów, powinna być transparentna i uczciwa. Natomiast ta sytuacja pokazuje, że gmina oszukuje inwestorów i takim oszukanym jestem ja i pan Stanisław Han. Zostaliśmy przez gminę potraktowani brutalnie.
Ale przecież Marek Nowara już w grudniu informował państwa, że chce wyjść ze spółki i chce odsprzedać wam swoje udziały. Twierdzi, że nie odpowiedzieliście wtedy na jego wezwanie, to prawda?
Tak i nie. To nie zmienia postaci rzeczy, że gdyby chciał odchodzić ze spółki, to w naturalnych kontaktach biznesowych, powinien dbać o interes tej spółki. Interesem tej spółki było posiadanie pakietu większościowego w klubie. Czyli: gdyby Pan Marek Nowara miał czyste intencje, to po prostu sprzedałby te akcje Panu Filippidisowi, bo był zainteresowany kupnem, a potem wspólnie powinni dbać o to, żeby te akcje, które sprzeda Wrocławskie Konsorcjum, były jak najwięcej warte i żeby mieć decydujący głos w klubie. Z bliżej nie znanych mi powodów obaj nie zadziałali ani w swoim interesie, ani w interesie klubu. Zachowali się i tu proszę dać cudzysłów, jakby to była przysługa lub spłacanie zobowiązań.
Co Pan konkretnie ma na myśli?
Trzeba sobie zadać pytanie, bo dla mnie jest to niepojęte, jak prywatny przedsiębiorca powołuje do własnej spółki osobę trzecią, którą jest urzędnik miejski? Proszę mi wytłumaczyć, albo spróbować wytłumaczyć to sobie, jaki interes ma taki inwestor? Ja nie widzę tutaj żadnego interesu, a wręcz zagrożenie dla funkcjonowania własnej firmy. Wrocławskie Konsorcjum Sportowe było w 100 procentach firmą prywatną i nagle pojawiają się w niej urzędnicy z powołania pana Marka Nowary. Jakby się nie tłumaczył, to na logikę, to się nijak nie broni. Gdyby jeszcze ci powołani urzędnicy wykonywali swoje obowiązki zgodnie z literą prawa. Ale nie. Oni po prostu zostali powołani, powiadomili nas o tym i zniknęli. Pan Krawczyk jest podobno na zwolnieniu lekarskim, ale jak się jest w zarządzie spółek kapitałowych, to nie jest umowa o pracę, tylko pełnienie bardzo ważnej funkcji. Jeżeli nie jestem w stanie uczestniczyć w pracach zarządu czy w walnym zgromadzeniu wspólników, to udzielam pełnomocnictwa. I to było obowiązkiem Pana Krawczyka, przed czym się uchylił.
No dobrze, ale nie odpowiedział pan na pytanie dlaczego pan i pan Han nie odkupiliście akcji od pana Nowary w grudniu, ani w kwietniu, bo dotarliśmy do pisma, z którego wynika, że taka intencja była.
Projekt budowania konsorcjum zakładał, że będzie oparty o trzy filary. Pan Nowara dostał dość jasny komunikat, że jeśli chce wyjść z konsorcjum, to musi znaleźć trzeciego inwestora. Od nas akceptacji kupna akcji nie uzyska, bo dla dobra klubu i wielkości wsparcia finansowego potrzebnych jest trzech inwestorów. Tym bardziej, że wtedy trwały jeszcze negocjacje odkupienia kolejnego pakietu od miasta, a to zwiększałoby nasze zaangażowanie finansowe.
No i znalazł inwestora, któremu akcje odsprzedał i stało się tak, że to gmina przejęła kontrolę nad klubem.
Tak, ale ta transakcja po pierwsze: w żaden sposób nie zasila klubu w środki. Po drugie pozbawia miasta szansy uzyskania pieniędzy, a my uważaliśmy i zresztą mówiliśmy o tym publicznie, że ostatni rok klub zakończył z wynikiem dodatnim i przy dalszej konsekwentnej restrukturyzacji, większym zaangażowaniu zarządu w zdobywaniu środków, była szansa na spłatę długu (przyp. red klub jest winny miastu 11 milionów, ponad połowa tego długu 6 mln. zł. została zamieniona na akcje dzięki czemu miasto stało się właścicielem Śląska). Tymczasem został on zamieniony na akcje. To jest niespójne jeszcze w dwójnasób bo przypomnę, że podczas wyborów samorządowych prezydent twierdził, że wychodzi z klubu i nie będzie go finansował. A tu się nagle okazuje, że prezydent nie tylko nie wychodzi, a zwiększa swoje zaangażowanie. Nie znam podstaw tej decyzji. My w każdym razie nie mieliśmy na ten temat nic do powiedzenia, ponieważ nas skutecznie wyeliminowano działalnością trzeciego członka zarządu pana Krawczyka. On na walnym się nie pojawił, więc konsorcjum zostało z niego wyproszone. Nie mogliśmy być obecni, bo nie mieliśmy swojej reprezentacji. Pierwszy raz w życiu przytrafiało mi się coś takiego. Słyszy się o różnych wrogich przejęciach z podstępnymi praktykami, ale nigdy nie przyszło, by mi do głowy, że kreatorem takiego przejęcia i tego typu praktyk będzie samorząd. Mam wrażenie, że Wrocław dzisiaj jest Palermem lat 30-tych.
Co teraz? Co pan zamierza?
Bez wątpienia i chyba mogę to powiedzieć też w imieniu pana Hana, że w tym momencie już nie są ważne nasze interesy, straty jakie ponieśliśmy, bo już pogodziliśmy się z tym. Chodzi o zasady praworządności, sprawiedliwości i transparentności. Doszło do bardzo groźnego aliansu pomiędzy prywatnymi inwestorami - panem Nowarą i panem Filippidisem Iliasem a miejskim urzędnikami. Na pewno w najbliższych dniach podejmiemy jakieś decyzje, ale dziś za wcześnie mówić o tym jakie one będą.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.