Dolnośląscy rolnicy bronią swoich upraw przed dzikami
Jest ich coraz więcej i przestają się bać ludzi. O tej porze roku urządzają sobie żerowiska na kilkusethektarowych polach obsianych kukurydzą. Mowa o dzikach. Niemal każdej nocy rolnicy i myśliwi toczą z nimi walkę.
- To bardzo inteligentne zwierzęta - przyznaje Zbigniew Kądziołka, rolnik z Krajowa k. Krotoszyc:
- W ubiegłym roku kupowałem znicze. W te znicze wsadzaliśmy materiał nasączony potem ludzkim, to taki smród... No i to było rozstawiane po polach, ale w tym roku to już nie zdaje egzaminu. Nie wiem, czy się przyzwyczaiły, bo przewracają nam te znicze i wokół nich też ryją.
Szef Centrum Zarządzania Kryzysowego w Legnicy, Sławomir Masojć przyznaje, że coraz częściej watahy dzików pojawiają się na przedmieściach. Na widok ludzi zachowują się tak, jakby człowiek nie stanowił dla nich żadnego zagrożenia.
Zbigniew Kądziołka dodaje, że ubiegłego roku stracił ponad 50 hektarów upraw:
- Wataha dzików w ciągu dwóch-trzech nocy wyjada po kilka hektarów kukurydzy. Objechaliśmy w Legnicy większość fryzjerów, pozbieraliśmy włosy ludzkie i te włosy są porozmieszczane wokół pola. Jedni twierdzą, że u nich to zdaje egzamin, ale u nas to nie zdaje egzaminu.
Ryszard Bryliński łowczy okręgu legnickiego podkreśla, że w ostatnich latach kilkusethektarowe pola uprawne stały się doskonałymi paśnikami i kryjówkami dla dzików. W nowych warunkach zwierzęta rozmnażają się znacznie częściej - ich populacja w ciągu ostatnich pięciu lat wzrosła piętnastokrotnie.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.