"Nigdy nie wrócisz do domu"
"Nigdy nie wrócisz do domu" to film, który opowiada o życiu chłopaka z wioski, dla którego armia była szansą na lepsze życie.
Po odbyciu zasadniczej służby wojskowej (1947-1949) trafia jako „nadterminowy” do pracy w Sądzie Marynarki Wojennej w Gdyni. Tu orientuje się, w czym naprawdę uczestniczy i na czym polega ludowa sprawiedliwość.
Wstępuje do podziemnej organizacji „Wolność” (1951). W wyniku donosu, on i dwóch kolegów zostaje aresztowanych, torturowanych i skazanych (1952).
Tylko jednemu udaje się przeżyć. Misją jego życia jest odnalezienie miejsca pochówku Stefana i doprowadzenie do jego rehabilitacji.
W archiwum wrocławskiego oddziału IPN znalazła się teczka z dokumentacją medyczną Stefana Półrula, marynarza, który „postradał zmysły w wyniku długotrwałego silnego stresu i niepewności swego losu”. Przebywał na oddziale więziennym szpitala psychiatrycznego we Wrocławiu, ponieważ tu możliwa była obserwacja psychiatryczna.
Po kilku miesiącach elektrowstrząsów, skazany oprzytomniał na tyle, że był w stanie napisać list do rodziny.
„Kochana rodzino, napiszcie mi, czy jestem jeszcze w śledztwie czy już po wyroku i za co?”
List ten nie został wysłany, stał się natomiast dowodem, że Stefan Półrul jest „zdolny do czynności prawnych”.
Stracony strzałem katyńskim w 1953 roku.
Rodzina nigdy nie dowiedziała się, gdzie został pochowany i czy w ogóle ma grób. 55 lat po śmierci udaje się ustalić (bezimienne) miejsce pochówku Stefana Półrula, przeprowadzić ekshumację i pochować z honorami w rodzinnej wsi. Wyrok mówił wyraźnie: „Kara śmierci, przepadek majątku w całości oraz utrata publicznych praw honorowych na zawsze.”
Życie stracił, majątku nie miał, a prawa honorowe, co to jest? Prawo do godności, szacunku otoczenia, miłości najbliższych, do prawdy, do powrotu do domu, do wyrównanie krzywd, do grobu? Jeśli to są prawa honorowe, to nikt nikogo nie może skazać na ich utratę na zawsze. Bo zawsze jest zawsze dłuższe, niż życie. Ofiar, świadków, sędziów i sądów.
Dlaczego warto oglądać ten film? Żeby nareszcie pomyśleć o czymś ważnym i poważnym. Wśród wartości zapomnianych, wydrwionych, niemodnych, nieopłacalnych znalazł się honor.
Sądy dziś orzekają "utratę praw publicznych na tyle a tyle lat". W koszmarnych latach 50-tych, gdy komunizm budował się w naszym kraju, sądy miały prawo orzekania "utraty praw honorowych na zawsze". Co za bezczelność. A co za radość dla mnie, że mogłam tę cześć wyroku odwrócić.
Mój marynarz odzyskał honor.
Nie wiem, czy to mniej czy więcej niż życie, ale zawsze coś.
Robiłam ten film z myślą o ludziach młodych, którym się być może wydaje, że zawsze było tesco, guma haribo, deskorolki, że zawsze można było nie zgadzać się z władzą i opowiadać kawały o prezydencie, zawsze można było nie iść do wyborów i malować na ścianach graffiti, że zawsze była wolność i nikt za to życia nie oddał. Otóż nie prawda!
Wiem, że północ, to nie jest pora, o której człowiek, który rano wstaje do szkoły, ma ochotę oglądać telewizję. Może zrobimy pokazy w szkołach, na historii lub godzinie wychowawczej? Zależy mi na widzach. Film ten poświęcam także tym, którzy tamte czasy pamiętają. To nie może być tak, że młodzi wam nie wierzą! Że ich to nie obchodzi. Dedykuję go też UB-ekom, którzy nadal mają dobre samopoczucie i spokojnie mówią "dzień dobry" tym, których skrzywdzili i nadal nie widzą problemu.
Emisja w pierwszym programie TVP w poniedziałek 9 marca o północy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.