Prima Aprilis czyli pomidor...
Portal internetowy money.pl oznajmił, że poprawił nam się tak zwany indeks jajka: za jedną pensję statystyczny Polak w minione święta mógł kupić aż 989 jajek więcej niż przed rokiem. Co prawda sporą część jajek zżerają nam Zakład Ubezpieczeń Społecznych, Narodowy Fundusz Zdrowia i skarbówka, ale wynik idzie w świat. Coraz powszechniej jesteśmy znani, jako naród jajcarzy.
Jajcarstwo jest ponadpartyjne. U niektórych przybiera formą wokalną. Ryszard Petru to wyraźnie miłośnik Grażyny Łobaszewskiej. Trochę poprzekręca, ale jest blisko. Łobaszewska śpiewa: „Całkiem spokojni e wypiję trzecią kawę”. Petru zaś nuci: „Całkiem spokojnie popełnię ósmą gafę”.
Cytat z innej beczki czyli partii: „Szanuję ludzi, którzy mają poglądy od początku do końca. Najbardziej nie lubię "kameleonów", którzy zmieniają swoje poglądy z dnia na dzień. Po wygranej PiS obserwuję, że tych "kameleonów" jest ogromna masa. Ja takich ludzi po prostu nie lubię” – tak powiedział publicznie o Jadwidze Staniszkis senator Stanisław Kogut. Pan senator ma żal, bo profesor Staniszkis rzuciła ostatnio uwagę tej treści: „Nie mogę znieść, jak Andrzej Duda zaczyna ględzić na stoku narciarskim. Widać, że lubi narty i lubi perorować. Powinien zostać instruktorem narciarskim, a nie prezydentem” . Tymczasem Gazeta Wrocławska napisała o korzyściach płynących z prezydenckiego umiłowania nart. Otóż w Karpaczu chcą wydłużyć stok, po którym zjeżdżał Pierwszy Obywatel. Ale wracajmy do pana senatora.
Kogut, Kogut? Czy to aby nie ten sam absolwent Studium Zawodowego w Grybowie o profilu mechanicznym, który na meczu piłkarskim, jako kibic krzyczał: „sędzia kalosz”? Pokrzyczał, pokrzyczał i poszedł do domu, pogodzony z decyzją arbitra, bo w piłce nożnej sędzia stawia kropkę. Tak się umówiliśmy. Nie ma zmiłuj się. Co innego sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Tu pan senator podniósł rękę karzącą. Tu umowa nie obowiązuje, jeśli nawet zwą ją Konstytucją.
Zatem po każdej z politycznych stron, jajcarzy nie brakuje. Są nawet zawierane międzypartyjne jajcarskie sojusze, jest współpraca, by nie rzec naśladownictwo. Obserwuję jak na jajobranie , ręka w rękę, idą z toporami w dłoniach: pisowski minister Jan Szyszko oraz szef Platformy Grzegorz Schetyna. Dwaj przyjaciele z wycinki. Jeden wycina w Puszczy Białowieskiej a drugi we Wrocławiu. Protasiewicz wycięty, Przybylski sam odrąbuje się od korzeni…Od wczoraj jednak piszą (dzisiaj są szczegóły), że Schetynie nie poszło: chciał wycinać chwasty a wyrósł mu wrogo szumiący młodnik.
W tygodniku wSieci Robert Mazurek zadaje czytelnikom pytanie : „A co ty wiesz o dobrej zmianie?” i proponuje quiz dla sprawdzenia wiedzy.
Pierwsze pytanie brzmi:
- Jako największe osiągnięcie pierwszego półrocza swej prezydentury Andrzej Duda uznaje:
a) milion lajków i blisko 300 tys. followersów na Twitterze, z czego 295 tys. to nastolatki;
b) fakt, że może i łysieje, ale za to tyje;
c) to, że przejechał w tym czasie na nartach tyle, iż mógłby okrążyć Ziemię;
Albo:
Bronisław Komorowski spędził czas dobrej zmiany na:
a) zakładaniu Instytutu, cokolwiek w jego przypadku miałoby to słowo znaczyć;
b) poszukiwaniu gęsiarki, która mogłaby popilnować bydła na pastwisku;
c) mierzeniu kolejnego sygnetu;
d) a kto to jest Bronisław Komorowski?
Publicysta portalu naTemat (może dla bezpieczeństwa powiem: lewackiego portalu..) pisze: „Problem zaczyna się wtedy, gdy politycy puszczają się poręczy lub gdy na wysokie stanowiska rząd powołuje ludzi, którzy poręczy nie widzieli nawet na oczy. (To sprawia), że codziennie jest Pierwszy Kwietnia połączony z Dniem Świstaka”. Idąc tym tropem, dzisiaj rano, skoro świt wyszedłem na balkon i z nadzieją w głosie jęknąłem pytająco w czasoprzestrzeń: „To wszystko to tylko Prima Aprilis…?” A echo odpowiedziało: „Pomidor!”.
Dziękuję Państwu za uwagę…
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.