50+ czyli pół wieku twórczości Miry [FOTO, WIDEO]
„... Mam przeczucie, że to, co robię, jest ważne, że ważne jest to, o czym mówię, i że to się w końcu odczyta”. Tak o swojej artystycznej postawie i oczekiwaniach Mira Żelechower-Aleksiun opowiadała Kamie Wróbel w trakcie wywiadu udzielonego w lutym 2016 r. Bohaterka najnowszej wystawy w Galerii Miejskiej we Wrocławiu niewątpliwie należy do grona twórców, którzy podchodzą do sztuki bardzo osobiście, nie oddzielają jej od prywatnego życia, a wręcz pozwalają by obie te dziedziny nawzajem się kształtowały i przenikały. Mira Żelechower -Aleksiun opowiada o swoich losach, nastrojach, refleksjach i emocjach obrazami, które łącząc się w kolejne realizowane cykle, składają się na wielki wizualny pamiętnik. Jego odczytanie nie jest zadaniem łatwym, co nie oznacza jednak, że niemożliwym.
Jubileusz pięćdziesięciolecia pracy twórczej to doskonała okazja, by umożliwić widzom prześledzenie życiowo-artystycznej ścieżki Miry Żelechower-Aleksiun. Pierwsze wystawiane prace pochodzą jeszcze z lat 60 ubiegłego stulecia, a więc z czasów, gdy artystka obroniła dyplom na Wydziale Malarstwa Architektonicznego w Katedrze Ceramiki we Wrocławskiej PWSSP i zadebiutowała podczas pierwszej indywidualnej wystawy w Galerii Teatru Kalambur. Następne obrazy powstawały w latach jej aktywnego uczestnictwa w wielu ważnych wydarzeniach kulturalnych, m.in. Przeglądzie Polskiego Malarstwa Współczesnego w Szczecinie, Wystawie Grupy Realistów w Warszawie, Konkursie im. Jana Spychalskiego w Poznaniu, czy tez współorganizowanego przez nią wrocławskiego Biennale Młodych Droga i Prawda. Prace z tego okresu, m.in. prezentowany Kon w oknie, martwy ptak lub też Album rodzinny, zaliczano do realizacji z kręgu nowej figuracji, a następnie zaś do realizmu magicznego. Charakteryzowały się dużym realizmem, monumentalnością przedstawianych przedmiotów i postaci oraz raczej przygnębiającą atmosferą.
Bardzo istotnym momentem w życiu i sztuce Aleksiun stał się jej wyjazd do Izraela w 1987 r. Jak wspominała artystka: „[…] Myślałam, że jadę tam na miesiąc, a zrobiły się z tego trzy miesiące niesamowitych przeżyć. Ta podróż uświadomiła mi, że jestem Żydówką”. Dotarcie do swoich korzeni i tożsamości zaowocowało stopniową, lecz znaczącą przemianą w jej sposobie malowania: rozjaśniła paletę, polubiła świetlistość i kontrasty, wprowadziła więcej swobody w obręb kompozycji, przedefiniowała rolę postaci ludzkich w polu obrazowym, nadała swoim wizjom więcej lekkości i finezji. Ponadto w konsekwencji pragnienia zakomunikowania całemu światu faktu odnalezienia swojego „punktu zero”, coraz wyraźniej w jej twórczości zaczęły dochodzić do głosu odwołania do Tory, Talmudu i Midraszy. Tak doszło do powstania prezentowanych serii: Dziedzictwo, Światło Midraszy, Wszystko się łączy, Uciszanie demonów i Kalendarz pamięci według Brunona Schulza.
Całość wystawy wieńczy najnowszy cykl poświęcony starotestamentowej Księdze Rut. To temat, do którego realizacji artystka długo dojrzewała i który okazał się dla niej rodzajem duchowego wsparcia przynoszącego nadzieję i siłę do przetrwania wyjątkowo trudnego czasu choroby. Mira Żelechower-Aleksiun nie powiedziała jednak ostatniego słowa. Z tego względu wystawę w Galerii Miejskiej we Wrocławiu traktować należy, z jednej strony, jako podsumowanie ostatnich pięćdziesięciu lat oraz, z drugiej strony, jako pierwszy krok na nowej, nieznanej jeszcze nam i samej artystce twórczej ścieżce.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.