Czeskiego filmu ciąg dalszy (Felieton)

| Utworzono: 2009-03-26 21:52 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Już sam styczniowy start odbył się z wielkim "gazowym" hukiem. Konflikt w Gazie i konflikt z gazem na linii Rosja - Ukraina, do tego nabierający mocy kryzys dały mieszankę prawdziwie wybuchową.

Czesi sami zresztą wzmocnili efekt "mocnego startu" - zaczynając od awantury z europosłami na Hradczanach, potem wypuszczając promujący ich prezydencję klip z hasłem "Dowalimy Europie", następnie prezentując kontrowersyjną wystawę wyśmiewającą przywary krajów Unii (polscy księża, jako geje na kartoflisku) i zaraz potem dokładając "występ" Prezydenta Klausa w Parlamencie Europejskim.

Był to chyba pierwszy w historii przypadek, gdy prezydent kraju sprawującego prezydencję nad Unią Europejską rozdawał przed swoim wystąpieniem materiały przeciwne integracji europejskiej!

Okazało się, że to nie koniec czeskich niespodzianek.

24 marca br. czeski parlament przegłosował wotum nieufności dla centroprawicowego rządu Mirka Topolanka. Brak zaufania zgłosiło 101 posłów, do 96 dalej ufających. Tym samym rząd Czech został obalony.

Premier Topolanek debatował właśnie z nami w Strasburgu na temat kryzysu i pewnie nie spodziewał się jak bardzo kryzys uderzy w niego samego.

Za sprawą Czech Europa znalazła się w kłopocie. Były nawet dyskusje, aby odebrać Czechom prezydencję (chętni byli Francuzi, którzy przed Czechami mieli prezydencję i wyraźnie brakuje im eurowładzy). Nawet pochodzący z tej samej familii politycznej co Topolanek - Joseph Daul (Francuz), szef konserwatystów - największej frakcji politycznej w Parlamencie Europejskim, stwierdził, że Europa szczególnie teraz w czasie kryzysu potrzebuje silnego przywództwa, a rząd, który sprawuje przewodnictwo UE i który nie ma zaufania swego parlamentu, nie może takiego przywództwa zapewnić.

Zarówno zaskoczona przebiegiem wypadków Komisja Europejska jak i Parlament robiąc dobrą minę do złej gry wyrazili NADZIEJĘ, że Czechy zdołają jednak dalej sprawować przewodnictwo w UE. Takie przypadki miały już miejsce, tyle że w latach 90-tych, kiedy Wspólnota była jeszcze o połowę mniejsza, bardziej jednorodna i przez to "łatwiejsza" do ogarnięcia. Mówi się też, że być może premier Topolanek zachowa funkcję premiera do połowy roku, by dokończyć przewodnictwo w UE, jednak bez poparcia własnego parlamentu i z wrogo doń nastawionym prezydentem Klausem, który nie dawno ostentacyjnie opuścił szeregi ich wspólnej partii - nie będzie łatwo.


O Unii Europejskiej i sytuacji w Czechach zobacz też TU

 


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.