Niedziela była dla nas! Wygrane pod koszem Śląska i Turowa
Mecz we Wrocławiu wywołał prawdziwą huśtawkę nastrojów wśród kibiców obu drużyn. Oba zespoły miały dobre momenty gry, potem notowały przestoje, a o ostatecznym wyniku decydowała nerwowa końcówka.
Śląsk znakomicie rozpoczął. W ataku brylowali Witalij Kowalenko i Denis Ikovlev, a cały zespół świetnie i agresywnie bronił. Gospodarze w inauguracyjnej kwarcie, wygranej 26:15, mieli nawet 14 punktów przewagi.
Podopieczni Emila Rajkovicia szybko jednak roztrwonili pokaźną zaliczkę. Druga odsłona była popisem gości. Trójki Delaney'a, Millage’a, Kaczmarczyka i Ochońki oraz celne rzuty Nikołowa pozwoliły przyjezdnym przejąć inicjatywę. Jeśli wziąć pod uwagę przełom pierwszej i drugiej kwarty - goście zdobyli 18 punktów z rzędu! Do przerwy było 41:38 dla Stali i wydawało się, że faworyt jest na dobrej drodze do zwycięstwa w Orbicie.
Kilkunastuminutowa pauza dobrze wpłynęła jednak na zespół gospodarzy. Po zmianie stron Śląsk znów zaczął przypominać ten z pierwszej kwarty. Ważne punkty w tej odsłonie zdobywał Mateusz Jarmakowicz. Przed ostatnią częścią meczu wrocławianie mieli 7-punktową zaliczkę.
W 33. minucie znów zrobiło się nerwowo w obozie wrocławskim, bo zawodnicy Zorana Sretenovicia zmniejszyli straty do zaledwie 1 punktu. Ważną "trójkę" trafił jednak w tym momencie Michał Jankowski, a gości ostatecznie pogrążył najlepszy aktor tego spotkania Denis Ikovlev. Amerykanin zakończył spotkanie z dorobkiem 26 punktów i 7 zbiórek. Śląsk mógł cieszyć się z szóstej wygranej w sezonie i trzeciej przed własną publicznością.
WKS Śląsk Wrocław - Stal Ostrów Wielkopolski 79:73 (26:15, 12:26, 24:14, 17:18)
Śląsk: Ikovlev 26, Jankowski 16, Jarmakowicz 14, Kowalenko 12, Chanas 6, Han 5, N.Kulon 0, M.Kulon 0.
Stal: Nikołow 19, Millage 15, Kaczmarczyk 9, Ochońko 8, Delaney 6, Wangmene 6, Zębski 4, Sroka 3, Suliński 3.
Denis Ikovlev (fot. wks-slask.pl)
Turów niespodziewanie łatwo pokonał na wyjeździe akademików z Koszalina. Początek meczu nie zapowiadał tak wysokiego zwycięstwa wicemistrzów Polski, tym bardziej, że oba zespoły popełniały sporo błędów. Szybciej właściwy rytm gry zaczęli jednak łapać wicemistrzowie Polski, którzy konsekwentnie, dzięki coraz lepszej skuteczności, zaczęli budować przewagę. Do przerwy goście prowadzili 32:24.
Przełomowa dla losów spotkania okazała się trzecia kwarta, w której podopieczni Piotra Ignatowicza praktycznie zapewnili sobie końcowy sukces. Turów zdominował strefę koszową i punktował z kontry. Liderem w zespole gości był Filip Dylewicz. 36-letni zawodnik w całym meczu zdobył 19 punktów i zebrał 10 piłek. W poczynaniach ofensywnych wspierał go udanie Mateusz Kostrzewski.
W ostatniej kwarcie gracze koszalinianie próbowali jeszcze odwrócić losy spotkania. Cztery trafienia z rzędu pozwoliły graczom AZS nieco zmniejszyć dystans. Wicemistrzowie Polski nie dali sobie jednak wyszarpać wygranej, zwyciężając także w finałowej kwarcie, a w całym spotkaniu triumfując pewnie różnicą 21 punktów.
AZS Koszalin - PGE Turów Zgorzelec 57:78 (10:14, 14:18, 14:22, 19:24)
AZS: Auda 13, Hannah 11, Mielczarek 10, Pechacek 6, Łukasiak 4, Walton 4, Witliński 3, Dąbrowski 3, Nowakowski 3, Wadowski 0, Śpica 0, Gliddon 0.
PGE Turów: Dylewicz 19, Kostrzewski 18, Dillon 15, Archibeque 10, Karolak 7, Krestinin 4, Novak 3, Tatum 2, Gospodarek 0.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.