Święta wojna dla Anwilu. Śląsk przegrał aż 69:86
Trener Emil Rajković dał dziś szansę kilku młodym zawodnikom. Swój debiut w Ekstraklasie zaliczył Filip Pruefer (w trzeciej kwarcie wszedł także inny debiutant - Maciej Krakowczyk). Niespełna 20-letni koszykarz kiedy pojawił się na parkiecie w pierwszej kwarcie to od razu zdobył punkty spod kosza. Po jego rzucie Śląsk przegrywał 8:14 a do końca inauguracyjnej odsłony pozostawało niespełna 5 minut. Co działo się wcześniej?
Anwil osiągnął przewagę dzięki grze Davida Jelinka i Bartosza Diduszko. Z 14 pierwszych punktów dla gości ta dwójka zdobyła 12 „oczek”. Obaj trafili po jednej trójce. Czech miał pięć punktów, Diduszko siedem.
Najwięcej punktów po pierwszej kwarcie miał jednak Danilo Andjusic – 9 – na 100% skuteczności przy zaledwie dwóch rzutach za dwa. Pozostałe pięć zdobył z linii wolnych. Śląsk przegrywał z Anwilem 18:26.
Kolejna odsłona zaczęła się znów od szybkiego Anwilu, choć z niespodziewanej strony. Robert Tomaszek zdobył cztery punkty w pomalowanym i Śląsk był gorszy 18:30. Trener Emil Rajković od razu poprosił o czas. Na kolejną taką przerwę czekaliśmy… minutę. Po tym jak za trzy trafił Kamil Chanas (21:30) swoich zawodników na rozmowę zaprosił Igor Milicic. O tym, że dialog na ławce Anwilu faktycznie był świadczyły dwie akcje gości po powrocie na parkiet. Chamberlain Oguchi w trzech kolejnych akcjach trafił dwukrotnie zza łuku i raz za dwa (łącznie w kwarcie miał 10 punktów). Śląsk odpowiedział trójkami Denisa Ikovleva i Mateusza Jarmakowicza (26:38).
Reszta drugiej kwarty? No cóż do przerwy było praktycznie po meczu. Anwil powiększył swoją przewagę do 53:35. Śląsk zszedł ze stanu -20 tylko dlatego, że równo z syreną akcję 2+1 zaliczył Michał Jankowski.
Po powrocie z szatni sześć pierwszych punktów rzucili goście – cztery Jelinek, dwa Dmitriew (35:59). Co ciekawe mimo dominacji Anwil nie był w stanie w trakcie meczu zanotować większej serii punktowej niż 6:0. Śląsk też nie potrafił się rozpędzić. Efekt był taki, że po trzech kwartach przegrywał 52:73.
Największą "historią" trzeciej kwarty było to co działo się na trybunach. Kilku kibiców Śląska chciało wyrwać szalik kibicowi Anwilu, który siedział na sektorze gospodarzy z partnerką i małym dzieckiem. Gdyby głupota miała skrzydła, to panowie podlecieliby pewnie na wysokość nie działającego pod sufitem hali Orbita telebimu. Skończyło się na interwencji ochrony, a fan gości wraz z rodziną opuścił trybuny.
Tak jak w pierwszej kwarcie debiut w Ekstraklasie zanotował Pruefer, tak od początku czwartej odsłony swoją szansę dostał Maciej Krakowczyk. 20-latek tak jak jego kolega zaczął swój pierwszy występ w seniorskim zespole Śląska od punktów z gry (najpierw z pomalowanego, potem za trzy). Kiedy wydawało się, że nic się już w tym meczu nie wydarzy, to na 3,5 minuty przed końcem omal nie doszło do bijatyki na parkiecie. Maksym Kulon upadł na parkiet razem z Kervinem Bristolem, a ten drugi już w parterze trafił nogą w głowę zawodnika Śląska. Zawodnicy ruszyli do siebie, ale w porę się pohamowali. Sędziowie za ten faul ukarali obu graczy przewinieniem niesportowym.
Czysto koszykarsko nie wydarzyło się już nic więcej.
WKS Śląsk Wrocław - Anwil Włocławek 69:86 (18:26, 17:27, 17:20, 17:13)
WKS Śląsk: Jankowski 12, N. Kulon 12, Jarmakowicz 11, Chanas 7, Kowalenko 6, Krakowczyk 5, Han 4, Pruefer 4, Stawiak 4, Ikowlew 2, M. Kulon 2, Jakubiak 0.
Anwil: Dmitriew 14, Diduszko 13, Jelinek 13, Andjusić 13, Diduszko 13, Bristol 11, Oguchi 10, Skibniewski 6, Tomaszek 6, Stelmach 0.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.