"O jeszcze wrocławskim Prezydencie..." Polityczny felieton
"Artykuł Arkadiusza Franasa „Czy Dutkiewicz musi odejść?” wywołał szeroką i na dobrą sprawę pierwszą dyskusję na temat oceny prezydenta Wrocławia. Przed długi czas prezydent Rafał Dutkiewicz, jako POPiSowy ulubieniec był właściwe nietykalny.
Skuteczny PR mistrza autokreacji działał cuda. Jednakże jego niedawno ujawnione aspiracje polityczne przekreśliły jak się okazało interesowną przyjaźń z dotychczasowymi PO-kolegami, co w efekcie zaskutkowało podważeniem dogmatu o doskonałości prezydenta Wrocławia.
A bez różowych PO-okularów (po głosowaniu nad budżetem, gdy ogłoszono koniec przyjaźni wrocławskich POPiSów) okazało się, że “król jest nagi”...
W niedawnej debacie redakcyjnej Gazety Wrocławskiej „We Wrocławiu będzie super. W 2012 roku”- prezydent Dutkiewicz znowu składał różne obietnice, no cóż - ich realizacja jest wydaje mi się tylko kwestią ...głębokiej wiary. Wspomnijmy na początek dwie przegrane bitwy o EXPO i klęskę przy EIT.
A teraz trochę szczegółów, przykład z Parlamentu Europejskiego.
Zabiegając o poparcie dla Wrocławia na EXPO zorganizowano w Parlamencie Europejskim okolicznościową wystawę. Zaproszenia wysłano na... dzień przed imprezą! Profesjonaliści tak nie postępują. W efekcie na prezentację przyszło bardzo mało zaproszonych i gdyby nie wycieczka z Polski, wyglądałoby to jeszcze mizerniej. Duże koszty, żaden efekt, bo czy ta wystawa miała przekonywać Polaków do EXPO, czy też może naszych zagranicznych partnerów?
Dostrzegam oczywiście pozytywne zmiany we Wrocławiu, ale w oczy kłują przede wszystkim te nie rozwiązane, ciągnące się latami problemy. Za pieniądze, które Wrocław (po Warszawie najbogatsze miasto w Polsce) ma do dyspozycji, można było osiągnąć znacznie lepsze efekty.
Tymczasem od lat na spełnienie czekają niegdysiejsze obietnice wyborcze, takie jak obwodnice miasta, które (o ile kiedyś powstaną) pewnie będą płatne... Drażni brak jakiejkolwiek logiki w planach remontowych dróg, kompletnie paraliżujący miasto.
Kiedyś wyjazd z mojego domu na lotnisko zabierał mi pół godziny, teraz stoję w korkach ponad godzinę.
Jeszcze gorzej mają ci, którzy codziennie poruszają się po mieście – komunikacja miejska pozostawia wiele do życzenia, ciągle zmieniane trasy, spóźniające się przez korki autobusy czy tramwaje i wysokie ceny biletów (do których może się" dolicza" koszt stania na przystanku?).
A co na to Prezydent Dutkiewicz?
Z rozbrajającą szczerością wyznaje podczas debaty: „Korki są i będą”. Zapewnia też: „Dotrzymujemy wszystkich zobowiązań, które spoczywają na mieście”. To dziwne, bo wciąż brak chociażby – obiecywanej przez Prezydenta – karty miejskiej, która w innych miasta już dawno jest standardem... Chcemy konkurować z innymi, startujemy w przeróżnych konkursach, a władzom miasta nie udało się nawet utrzymać strategicznego połączenia lotniczego Wrocław-Bruksela, które istniało zaledwie parę miesięcy. To nieprawda, że było nierentowne, bo w tak krótkim okresie rentowności się nie ocenia. Po prostu nikt nie zadbał o odpowiednią promocję i utrzymanie nowego kierunku.
Chcemy robić interesy, przyciągać zagranicznych inwestorów i jak sobie to wyobrażamy, że skusimy ich podróżą z kilkoma przesiadkami? Nie wspomnę już o problemie połączeń kolejowych...Dobre skomunikowanie miasta z Europą (i ze stolicą) jest koniecznością, której miasto zdaje się nie dostrzegać. Władze miasta lekką ręką wydają olbrzymie pieniądze np. na budowę kolejnych fontann, tymczasem w biednych dzielnicach dalej straszą brudne, ostrzelane w czasie wojny tynki, strach wejść na klatkę schodową, na której nierzadko znajduje się jeszcze wspólna toaleta... To ma być nowoczesne, przyjazne miasto europejskie? Miasto spotkań? Może zamiast niezliczonych delegacji zagranicznych - prezydent zwiedziłby Brochów czy Trójkąt Bermudzki?
A zamiast wydawać pieniądze na wspomniane fontanny przeznaczyłby je na przedszkola i szkoły, które - mimo, że liczba dzieci we Wrocławiu wzrasta – postanowiono zlikwidować? Albo na świetlice i place zabaw dla dzieci? Dzieci z ulic Oleśnickiej i Żeromskiego od półtora roku nie mogą się doczekać obiecanej świetlicy i wciąż bawią się na zaniedbanym i brudnym podwórku, a urzędnicy tłumaczą się brakiem pieniędzy.
To dziwne, że znajdują je w cudowny sposób na inne cele...
Niedawno dowiedziałam się, że w 2009 r. w drastyczny sposób ograniczono środki na dofinansowywanie działalności wrocławskich organizacji senioralnych (o ok. 50%).
W skali budżetu tak dużego miasta, jakim jest Wrocław 200 tys. zł nie stanowi znaczącego obciążenia, ale dla organizacji pozarządowych aktywizujących osoby starsze, prowadzących projekty edukacyjne, zdrowotne i związane z opieką nad najbardziej potrzebującymi – to często „być albo nie być”.
Uważam, że priorytetem w polityce Wrocławia powinna być troska o wszystkich obywateli, niezależnie od ich wieku. Zbulwersowały mnie też niedawne doniesienia w sprawie wprowadzanej przez wrocławski magistrat rewaloryzacji stawek za użytkowanie wieczyste gruntów.
Urząd miejski zastosował metodę "z zaskoczenia" i nagle zaserwował mieszkańcom Wrocławia kilkuset- procentowe podwyżki opłat za użytkowanie wieczyste gruntów, na których znajdują się ich mieszkania, garaże, ogrody.
Nie kwestionuję konieczności dostosowania opłat do ceny rynkowej gruntów, ale przykład innych miast wskazuje, że można się do takiej operacji odpowiednio przygotować logistycznie oraz wprowadzać zmiany stopniowo bez „terapii szokowej”. Nie przekonuje mnie więc Prezydent stwierdzeniem, że aby przeprowadzić ten proces sprawnie, musiałby czterokrotnie zwiększyć zatrudnienie w zajmującym się tym wydziale...
Obserwuję dość chaotyczną i nieprzemyślaną, za to bardzo kosztowną promocję naszego miasta, tymczasem jako miasto akademickie Wrocław powinien być promowany przede wszystkim w inteligentny sposób. Dobrym przykładem nie nachalnej, ale mądrej promocji jest np. publikacja autorstwa znakomitych wrocławskich dziennikarzy – Anny Fluder i Jacka Antczaka – „Wrocławianie”. Zbiór 30 rozmów z niebanalnymi mieszkającymi we Wrocławiu osobowościami, które pokochały to miasto i związały z nim swoje pasje. To jest doskonała wizytówka miasta, które przyciąga do siebie wybitne postaci. Książka buduje poczucie dumy z bycia Wrocławianinem i jest jednocześnie zachętą dla innych – aby tu zamieszkać. Jest też inteligentnym zaproszeniem do odwiedzenia naszego, mojego miasta - bo tutaj się urodziłam. Życzyłabym sobie, aby naszym miastem rządzili mądrzy ludzie, którym nasze sprawy naprawdę leżą na sercu, którzy nie traktują Ratusza, jako trampoliny do czegoś bardziej atrakcyjnego. Wrocław jest wystarczająco atrakcyjny."
Lidia Geringer de Oedenberg, Poseł do Parlamentu Europejskiego, Wrocławianka
(Zdjęcie przy tekście pochodzi z Wikipedii. Jego autorem jest Sławek. Objęte jest licencją Creative Commons Uznanie Autorstwa Na Tych Samych Warunkach 2.0).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.