Miało być jak w filmie: Przebrali się za policjantów i napadli na tira
Prokuratura Okręgowa w Legnicy informuje o wyroku, który zapadł niedawno przed Sądem Rejonowym w Lubinie. Chodzi o napaść na kierowcę ciężarówki.
32-letni Radosław W. i 38-letni Rafał M. z województwa małopolskiego chcieli ukraść samochód, w którym przewożono prawie 24 tony miedzianych kabli. Ich wartość to 600 tys. zł. Samochód z kolei warty jest ok. 175 tys. zł. Przebrali się za policjantów, ale złodziejski plan się nie powiódł. Kierowcy udało się uciec.
"Rafał M. i Radosław W. - obaj o średnim wykształceniu, od pewnego czasu pozostawali bez pracy. Chcieli w łatwy i szybki sposób zarobić duże pieniądze. Ponieważ Radosław W. pracował wcześniej w punkcie skupu złomu i wiedział jak, dużo można zarobić na sprzedaży złomu miedzianego, a przy okazji był zorientowany jak kradzioną miedź można wprowadzić do obrotu, aby nie budziło to podejrzeń, wpadł na pomysł, aby dokonać napadu na samochód wyjeżdzający z huty z tym właśnie surowcem" - Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy opisuje przygotowania sprawców i szczegóły skoku.
Rozpoznanie i zakupy
Mężczyźni kilkakrotnie jeździli w okolice Huty „Cedynia” w Orsku i obserwowali wyjeżdżające stamtąd pojazdy. Przygotowując się do napadu próbowali różnych metod zatrzymania pojazdów. Przetestowali metodę „na pijaka” oraz „na petardę hukową”. Bez spodziewanych efektów. Kierowcy nie zatrzymywali się, gdy dochodziło do wybuchu, a rzekomych nietrzeźwych leżących na drodze omijali.
Około miesiąca przed napadem wymyślili, że przebiorą się za policjantów. W tym celu kupili przez internet oraz w odpowiednich sklepach 2 koszule z pagonami, odznaki policyjne, lizak do zatrzymywania, atrapę pistoletu oraz lampę z niebieskim pulsującym światłem. W salonie w Krakowie wypożyczyli też typowy dla drogówki samochód - Opla Insignię.
Napad, ciosy i ucieczka
"Do Zagłębia Miedziowego przyjechali 3 lipca 2014 r. Po godzinie 1:00 w nocy, już 4 lipca 2014 r. zauważyli wyjeżdżający z huty samochód ciężarowy marki Scania wraz z naczepą. Wykorzystali, że pojazd na trasie Rudna - Rynarcice nie zatrzymał się na znaku „Stop” i dali mu lizakiem sygnał do zatrzymania. Kierowcę poprosili, aby wsiadł do Opla."
Mężczyzna nabrał podejrzeń, gdy zobaczył, że jeden z "policjantów" ma przewieszoną przez szyję legitymację policyjną, co nie jest typowe dla funkcjonariuszy drogówki.
"Gdy zaczął się wycofywać, podbiegł do niego Rafał M. i złapał go za rękę ciągnąc do samochodu. Pokrzywdzony wyrywał się. Wówczas podbiegł do nich drugi oskarżony i prysnął kierowcy gazem łzawiącym w twarz. Także chciał zaciągnąć go do samochodu. Oskarżeni w trakcie szarpaniny zadali
pokrzywdzonemu kilka ciosów. Poinformowali go, że chcą tylko zabrać samochód. Napadnięty gwałtownie zaprotestował stwierdzając, że nie odda pojazdu, bo straci pracę. Wówczas oskarżeni zaczęli uderzać go po głowie oraz tułowiu. Pokrzywdzony bronił się jednak wytrwale, oswobodził się, uciekł do samochodu i odjechał. Niezwłocznie też powiadomił Policję."
Napastnicy także szybko się oddalili z miejsca zdarzenia. Przebrali się, a służącą do popełnienia przestępstwa odzież oraz pozostałe „gadżety” w reklamówce ukryli w krzakach. Przedmioty te odnaleziono, a przeprowadzone później badania biologiczne potwierdziły, iż były używane przez oskarżonych.
Ustalono, iż samochodem ciężarowym przewożony był kabel miedziowy o wadze ponad 23 ton i wartości 600.000 zł. Ciągnik siodłowy wraz z naczepą przedstawiał wartość prawie 175.000 zł.
Wyroki... w zawieszeniu
Pokrzywdzony zapamiętał początek numeru rejestracyjnego wypożyczonego pojazdu. Dzięki temu na podstawie nagrań z monitoringu udało się ustalić pochodzenie samochodu oraz wygląd kierowcy. Tą drogą dotarto do wypożyczalni samochodów w Krakowie i ustalono tożsamość Radosława W.
Ww. gdy dowiedział się, że poszukuje go Policja, sam zgłosił się do prokuratury, złożył wyjaśnienia i podał nazwisko swojego wspólnika, który po postawieniu zarzutów także szczegółowo wyjaśnił przebieg zajścia i wyraził skruchę.
Obaj mężczyźni w listopadzie 2015 r. oskarżeni zostali o usiłowanie rozboju na pokrzywdzonym w celu dokonania kradzieży mienia o łącznej wartości 775.000 zł oraz o spowodowanie u niego na skutek zastosowanej przemocy obrażeń ciała w postaci stłuczeń na twarzy i ramionach skutkujących rozstrojem zdrowia na okres poniżej 7 dni.
Radosław W. i Rafał M. usłyszeli wyroki po 2 lata pozbawienia wolności, ale ponieważ nie byli wcześniej karani, wyroki zawieszono na okres 5 lat próby. Wyrok jest już prawomocny.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.