A przykład idzie z góry (Felieton polityczny )
Kilka uwag na temat żałoby narodowej (i obok niego) - dla prw.pl komentuje Jan Waszkiewicz:
Oczywiście, decyzja Pana Prezydenta o kolejnej żałobie narodowej nie jest najtrafniejsza. Dowodzi ona tego, że jego kancelaria (a może i on sam) nie ma jasnego poglądu na to czym taka żałoba być powinna. Widzę też w tym element prowadzenia polityki „pod wyniki sondaży”. Choć tym razem pan Prezydent chyba rozminął się z nastrojem społeczeństwa.
Inna rzecz, że wielu z tych, którzy skłonni są z tego tytułu ciosać kołki na prezydenckiej głowie czyni tak nie z powodów merytorycznych ale dlatego, że nosi ją właśnie Lech Kaczyński. Gdyby żałoby nie ogłosił też mieliby mu za złe.
Mnie ta sprawa niezbyt martwi, bo w publicznej żałobie nie ma nic złego. Że się trochę deprecjonuje – to trudno, ale zdeprecjonowaliśmy wiele rzeczy i instytucji znacznie istotniejszych. Jeśli Prezydent i jego otoczenie, reszta polityków, opinia publiczna, autorytety wyrobią sobie w miarę jasny pogląd na sprawę, to sytuacje da się łatwo unormować. Martwi mnie co innego.
Również w artykule, do którego formułuję uwagi, pobrzmiewa (na szczęście niezbyt natarczywie) nuta znanej melodii: należy skończyć z sytuacjami, które prowadzą do takich sytuacji. W wielu miejscach spotykałem apele o zaostrzenie przepisów i kontroli. Tylko jak trzymać na uwięzi ludzką głupotę? Nie zdziwię się, jeśli się okaże, że pożar w Kamieniu był wynikiem nieostrożności kogoś, kto położył się spać z papierosem. I co – za każdym lekkomyślnym palaczem ustawimy stróża? Wydamy przepis, który tego zabroni? A może napiszemy instrukcję lub przeprowadzimy szkolenie? Droga ewakuacyjna była zagracona, a dodatkowe drzwi zamknięte. I co, może nie ma przepisów, które tego zabraniają? A jak Polska długa i szeroka w większości budynków otwarte są tylko niektóre drzwi a zagracenie ciągów komunikacyjnych możemy zobaczyć w prawie każdym urzędzie, wielu szpitalach… Poprzednią żałobę mieliśmy z okazji autobusu, który jechał drogą nie przeznaczoną dla takich środków transportu. I co – może nie wiadomo, że autokary powinny się trzymać wyznaczonej trasy i nie pchać się „na skróty”, na przykład pod za niski wiadukt? Codziennymi przyczynami katastrof drogowych jest debilizm kierowców i nadużywanie alkoholu. I co – nie mamy kodeksu, radarów, policji drogowej, alkomatów, przepisów itd. Jest wszystko z wyjątkiem elementarnego rozsądku, szacunku dla prawa, prawa tego egzekwowania. No i brakuje wyobraźni i odpowiedzialności.
Te cechy można wyrobić w skali społecznej uporczywym, wielopokoleniowym wychowaniem. W tym procesie dużą rolę odgrywa postawa elit – w tym tych, którzy kierują społeczeństwem i tych, którzy są w nim widoczni i przez to oddziaływują na postawy innych (celebryci – termin równie śliczny, jak opisywane zjawisko). I co tu widzimy? Ano – posłów prowadzących samochody po pijanemu, ważnych polityków uprawiających drogowe piractwo, prezydenta i premiera upierających się przy podróżach niesprawnymi samolotami, całe dowództwo lotnictwa lecące jednym samolotem i to zdaje się że w sytuacji, gdy lot powinien być odwołany. Jedna wielka jasność pomroczna! Nie ma co. Codziennie odbieramy dobre lekcje rozsądku, szacunku dla prawa, wyobraźni, poczucia odpowiedzialności itd.
Skoro tak zachowują się wybrańcy, to czego oczekiwać po ludziach zwyklejszych? To też dziwić się należy, że jeszcze nie mamy stanu permanentnej żałoby, odwieszanej od czasu do czasu w okresach nieco mniej katastrofalnych. I może do tego zmierzamy?
Jan Waszkiewicz
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.