Auto potrąciło sarnę. Powiatowy lekarz weterynarii radzi: "Dobijcie ją"
Efekt? Po pięciu godzinach od wypadku sarna wstała. I uciekła.
Na dobicie sarny nie zgodziła się Marta Richter, lekarka z prywatnej lecznicy dla zwierząt, która zbadała zwierzę. Więcej jednak dla sarny nie mogła zrobić.
Po długotrwałych poszukiwaniach udało się znaleźć myśliwych z koła łowieckiego "Głuszec", którzy byli gotowi zaopiekować się sarną. Mieli przewieźć ją do prywatnego gospodarstwa.
Jednak te wszystkie godziny jałowych dyskusji między kilkoma instytucjami wystarczyły, by zwierzę odzyskało siły. Na widok myśliwych z koszami i siatkami do odławiania, sarna czmychnęła w pole. Prawdopodobnie ma szansę na całkowity powrót do zdrowia, bo weterynarze nie stwierdzili poważnych obrażeń.
Problem rannych zwierząt nadal jednak pozostaje nierozwiązany. W podobnych przypadkach mogą liczyć wyłącznie na pomoc prywatnych osób, bo w regionie wałbrzyskim nie ma schroniska dla dzikiej zwierzyny.
(Zobacz też zdjęcia potrąconej sarny - są pod tekstem).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.