Niemcy stoją w rozkroku (Blog Eurowyborczy)
Coś, o co dopominają się z rozrzewnieniem polscy politycy ("ech gdyby choć raz na europejskich salonach jednym głosem..."), w Niemczech oficjalnie nie uchodzi. "Taka jedność w zabieganiu o własny niemiecki dobrobyt na europejskich salonach byłaby wręcz historycznym nietaktem wobec Europy, wciąż jeszcze pamiętającej zbiorowy nietakt 1939 roku" – taki nieco ironiczny, nieco sarkastyczny komentarz usłyszałem ostatnio w podchmielonym fragmencie Bawarii. Ale to tylko politische Korrektheit.
Z powodu politycznej poprawności i ze strachu przed przeszłością celebruje się regionalność, "Land" jest jednostką idealną – daje wrażenie wspólnotowości: my Szwabi, my Bawarczycy, my Saksończycy, czy Berlińczycy. Ale jednocześnie das Land jest na tyle mały, że nie ma obawy przesadnej siły, obudzenia uśpionego niemieckiego demona władzy i wojny. Das Land, Bundesland - ‘kraj związkowy’ - nigdy nie będzie znaczyć tyle, co Deutschland, państwo, które zgotowało wojnę światową i humanistyczny Armagedon.
Przed domem politycznie poprawnego Bawarczyka nie zawiśnie flaga czarno-czerwono-żółta. Tu owszem sztandar powiewa, ale jest biało-niebieski – bawarski.
Nota bene jest tylko jedno miejsce, gdzie Niemcy czują się na tyle pewnie, że mogą uderzyć w narodową, a nie regionalną nutę patriotyczną. To sport. Bo sport jest czysty, wspólne uniesienie sportowe nie budzi od razu echa równego marszu żołnierskich trzewików. Tu można pozwolić sobie na barwy narodowe na policzkach, na wspieranie national Manschaft nie tylko w sercu, ale też wrzaskiem na stadionie i w regionalnej knajpie.
Jak w tym wszystkim poprawna, regionalna, niemiecka dusza ma się zachować w przypadku eurowyborów? Otóż – zdaniem niemieckiej prasy – odpowiedzialnie. Dziś zarówno na poziomie niemieckiej publicystyki prasowej, jak i knajpianego politykowania powraca nuta, która brzmiała w głosie narodowych socjalistów. Właśnie nuta odpowiedzialności, pewnego besserwisseryzmu. Tyle że wtedy, w latach 30. XX wieku, ta nuta została wynaturzona, swoje łagodne zabarwienie znane choćby z wykładów narodowych Goethego, utraciła na rzecz nieznoszącego sprzeciwu brunatnego wrzasku.
Dzięki Wspólnocie Węgla i Stali, a teraz Unii Europejskiej znów można sięgnąć po ulubioną niemiecką śpiewkę i tęskne marzenie. Przejrzałem właśnie kilkadziesiąt komentarzy redakcyjnych w gazetach północy i południa Niemiec – wszędzie explicite czy implicite powraca dumna "nuta odpowiedzialności". "Musimy tak wybrać, by pomóc Europie, by wyciągnąć ją z tarapatów, by delikatnie pchnąć na właściwe tory, by rozpędzić, albo i zwolnić" – mniej więcej tak brzmi esencja z tego gazetowego nawoływania. Ale zawsze powraca: MY musimy to zrobić.
Niemcy dysponują 99 mandatami w Parlamencie Europejskim. Na tle całego parlamentu niewiele, ale wystarczająco, by w narodzie obudzić tę nutę odpowiedzialności za kontynent, którego jest się środkiem. Tu można wyzbyć się strachu, który pojawia się przy haśle Deutschland, można mieć to poczucie zbiorowej odpowiedzialności, jednocześnie odcinając się od brunatnej przeszłości, gdy było się odpowiedzialnym za kraj chcący całej Europy na własność.
Unia Europejska to dla Niemców idealny pomysł na budowę zbiorowej odpowiedzialności, na realizację swoich snów o potędze. Jasne, wszystko w granicach politycznej poprawności. Kraina łagodności przebija z komentarzy publicystów. Ale wszędzie widać jakby łapano oddech, którego na co dzień w Deutschland brakuje, by wreszcie wskazać reszcie kontynentu "te właściwe rozwiązania". To taka zbiorowa realizacja marzeń.
Dlatego o wyborach do Europarlamentu mówi się tam inaczej niż w Polsce – porusza się prawdziwe problemy kontynentu, skupia się na kryzysie ekonomicznym i ekologicznym. Pyta o Europę regionów, nawet o europatriotyzm. Bo – jak pisze publicysta najpopularniejszej gazety Niemiec "Bild Zeitung" – XX wiek się mylił: nie bronią, a myślą zdobyć można Europę. Już o tym myślimy. Wybory za miesiąc!
(Zdjęcie przy tekście pochodzi z Wikipedii. Jego autorem jest Cezary Piwowarski. Objęte jest licencjami GNU FDL oraz Creative Commons Attribution ShareAlike 2.5, 2.0 i 1.0).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.