Turów znów przegrywa w TBL w końcówce. Tym razem z Wilkami
Od początku sezonu gra PGE Turowa nie wygląda najlepiej. Do tego drużynie ze Zgorzelca brakuje lidera w decydujących momentach meczów i oczywiście szczęścia... ale jak wiemy ono sprzyja lepszym. Zespół Piotra Ignatowicza znów jednak lepszym nie był.
To już piątka w lidze porażka Turowa różnicą dwóch lub maksymalnie trzech punktów w tym sezonie. Przypomnijmy zgorzelczanie przegrywali: we Włocławku z Anwilem 84:87, w Kaliszu ze Stalą Ostrów Wielkopolski 92:95, w Gdyni z Asseco 92:95, czy ostatnio z Polarmexem Kutno u siebie 68:70. Wnioski nasuwają się same. Od zawodowych sportowców można wymagać wyciągania wniosków ze wcześniejszych porażek. W przypadku PGE Turowa to niestety nie następuje. Pretensje jednak zespół może mieć tylko do siebie.
Dziś jeszcze niespełna 2,5 minuty przed końcem meczu podopieczni Piotra Ignatowicza mieli dziewięć punktów więcej. Było to najwyższe prowadzenie gospodarzy w tym spotkaniu. Finisz były jednak fatalny. Duża w tym oczywiście zasługa przyjezdnych. Doskonale w ostatnich minutach zagrał Łukasz Majewski, który trafił dwa razy za trzy. Ciężar zdobywania punktów wzięli też na finiszu na siebie Paweł Kikowski i Paweł Leończyk i to wystarczyło. Szczecinianie w 125 sekund rzucili 18 punktów!
Najwięcej dla PGE Turowa rzucił Filip Dylewicz, który zapisał na swoje konto 17 punktów. Dodał do tego 8 zbiórek i 4 asysty. Oprócz niego dwucyfrowe dorobki mieli też Jakub Karolak, Daniel Dillon, Cameron Tatum i Jovan Novak.
PGE Turów Zgorzelec - King Wilki Morskie Szczecin 84:86 (16:21, 20:20, 27:18, 21:27)
PGE Turów: Dylewicz 17, Karolak 16, Tatum 15, Novak 14, Dillon 13, Kostrzewski 6, Krestinin 3, Niedźwiedzki 0, Gospodarek 0, Marek 0.
King Wilki Morskie: Kikowski 17, Leończyk 15, Nikolić 15, Gaines 14, Majewski 12, Lucious 6, Michał Nowakowski 2, Aiken 2, Garbacz 2, Marcin Nowakowski 1.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.