"Święta wojna". We Włocławku Anwil kontra Śląsk
Kibice we Włocławku i Wrocławiu odliczają godziny do ligowego klasyku. Co prawda "święta wojna" odbędzie się bez udziału fanów Śląska, którzy odwołali wyjazd na mecz, ale za to podwójną mobilizację wykazują kibice Anwilu.
Jak wyliczają koszykarscy historycy, obie drużyny zagrały ze sobą w Polskiej Lidze Koszykówki już 87 razy. Bilans jest korzystny dla Śląska. 17-krotny mistrz Polski triumfował aż 51 razy. Włocławianie odnieśli 36 zwycięstw.
To właśnie Anwil jest faworytem spotkania i chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości. Bilans 4:2 sytuuje "Rottweilery" obecnie na piątym miejscu w lidze. Śląsk z bilansem 2:5 jest dopiero 14.
Mobilizacja w obu ekipach musi być tym większa, że zarówno Anwil jak i Śląsk solidarnie przegrali swoje ostatnie mecze. Włocławianie polegli w Koszalinie, zaś wrocławianie zaliczyli wstydliwą wpadkę u siebie ze Startem Lublin. Ale ci drudzy w środku tygodnia na pocieszenie wygrali mecz pucharowy z zespołem z Litwy.
Wiadomo, że po raz kolejny w Anwilu nie zagra Oguchi. Włocławianie mają jednak Jelinka. Czech zagrał słabo w Koszalinie i jest mało prawdopodobne, by powtórzył to ze Śląskiem. Podpory zespołu w postaci Skibniewskiego, Diduszki i Tomaszka powinny wydatnie wspomóc Jelinkowi.
Tomaszek pamięta mecz z Hali Mistrzów w poprzednim sezonie, gdzie znacznie mocniejszy Śląsk ograł dogorywający Anwil 89:82. Skibniewski to koszykarskie "dziecko" Śląska, więc sentyment będzie duży.
Wrocławianie przechodzą spory kryzys. Jako pierwsi w tym sezonie zmienili trenera, a na ich ławkę wrócił Emil Rajković. Jednak nawet najlepszy trener miałby w Śląsku kłopot, bo zbudowany tam skład jest bardzo przeciętny. O obliczu zespołu decydują... nieobliczalni Amerykanie.
Początek meczu o 20.00 w Hali Mistrzów we Włocławku.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.