Inspektor Pracy z Legnicy zażądał łapówki
2 tysiące złotych w białej kopercie przekazanej na jednej z legnickich stacji benzynowych. To miała być cena za odstąpienie od czynności służbowych wyznaczona przez 52-letniego pracownika Państwowej Inspekcji Pracy. Wcześniej w czasie bardzo drobiazgowej kontroli hotelu urzędnik dopatrzył się kilku drobnych nieprawidłowości. Koperta miała zostać przekazana w neutralnym miejscu - poza hotelem.
- Tak też się stało. Inspektor wyznaczył na następny dzień miejsce spotkania - stację benzynową. Czekał w samochodzie i w pewnym momencie dyrektor przekazał mu kopertę, w której miały się znajdować pieniądze - tłumaczy Liliana Łukasiewicz, rzecznik legnickiej prokuratury.
Dyrektor przed wręczeniem łapówki wynajął firmę detektywistyczną.
- Dyrektor hotelu zgodził się na wręczenie takiej łapówki. Jednak nie miał takiego zamiaru i od razu tego samego dnia skontaktował się z firmą detektywistyczną, której zlecił nagranie tego wręczenia korzyści - tłumaczy Łukasiewicz.
Zamiast banknotów urzędnik znalazł jednak jedynie plik pociętych gazet. Nagranie z kilku kamer jeszcze tego samego dnia trafiło na biurko szefa legnickiej delegatury PIP-u, a później do prokuratora. Inspektor już stracił pracę. Najpierw przyznał się do winy, a następnie odwołał swojej zeznania.
Grozi mu nawet 10 lat więzienia.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.