Sądowy finał tragedii z Krzeszowa. Wyrok 25 listopada
Proces się skończył, ale sąd nie wydał dziś wyroku na energetyków oskarżonych o zaniedbania, które doprowadziły w Krzeszowie w 2012 roku do śmiertelnego porażenia prądem dwóch dziewczynek. Dzieci bawiły się w rzece Zadrna, do której wpadł urwany przewód energetyczny.
Na ławie oskarżonych zasiadło dwóch pracowników spółki Tauron Leszek B. i Paweł K. Prokurator Maciek Prabucki zażądał dla nich 8 i 14 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 i 3 lata. Obrońcy podnoszą, że zawiódł system i obowiązujące przepisy a nie oskarżeni i domagają się uniewinnienia.
Według oskarżenia jednak za zły stan linii energetycznej, która spowodowała tragedię odpowiadali konkretni ludzie i nie można winy zrzucać na procedury i przepisy.
Sąd z uwagi na skomplikowanie sprawy odroczył wydanie wyroku do 25 listopada do godziny 11.30.
To była końcówka wakacji 2012 roku. Dziewczynki bawiły się w potoku. Był piękny dzień. Nikt nie widział kiedy poraził je prąd z urwanego przewodu energetycznego, który leżał w rzece, choć go tam być nie powinno. Przejeżdżający obok robotnicy sądzili, że widzą lalki leżące w wodzie, ale to były ciała dzieci. Dziewczynki zginęły w czasie zabawy.
Prokuratura zarzuca energetykom Leszkowi B. i Pawłowi K., że nie podjęli odpowiednio wcześnie decyzji o remoncie linii energetycznej w Krzeszowie choć wiedzieli, że jej stan jest zły. Można by wtedy było uniknąć tragedii.
Do zdarzenia doszło w sierpniu 2012 roku. Ciała dwóch dziewczynek w wieku 12 i 13 lat znaleziono w rzece Zadrna przy ul. Nadrzecznej w Krzeszowie. Zauważyli je przejeżdżający obok pracownicy jednej z firm budowlanych. Dostrzegli dziewczynki w wodzie i zawiadomili policję. Okazało się, że dzieci zabił prąd z przerwanego przewodu, który wpadł do wody. Z zamówionej przez prokuraturę opinii biegłego wynika, że stan linii energetycznej był zły i powinna ona zostać wyremontowana.
Tak się jednak nie stało. Energetykom, Leszkowi B. i Pawłowi K., którzy według prokuratury są odpowiedzialni za zły stan sieci energetycznej w Krzeszowie grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Energetycy nic jednak nie wiedzieli, że przewód się urwał i wpadł do wody. Nie informował o tej awarii też żaden z klientów. Informacja o zerwanej linii dotarła do dyspozytora Oddziału w Jeleniej Górze dopiero po śmiertelnym porażeniu dzieci.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.