Opinie i skrót meczu Śląska z Polfarmexem (ZOBACZ)
Mihailo Uvalin (trener Śląska): Gratuluję Polfarmexowi zwycięstwa. My przed meczem mieliśmy problemy kadrowe, zabrakło nam Mateusza Jarmakowicza i Vitalija Kovalenko, dlatego musieliśmy dokonać zmian personalnych w zespole. Niestety, nie jestem zadowolony z postawy Mateusza Stawiaka, zagrał dziś słabo, choć wiemy, że ma duży potencjał. Nie podobało mi się za to, że niektórzy z kolegów stawiali go w takich sytuacjach, z których nie potrafił wybrnąć przez brak doświadczenia. Później udało nam się jednak wrócić do gry w drugiej kwarcie i przez chwilę wydawało się, że zdobywamy kontrolę nad tym meczem.
Trudno mi wytłumaczyć to, że zaraz po przerwie Polfarmex rzucił nam dziewięć punktów z rzędu. Kilku graczy wyszło na parkiet zupełnie nieskoncentrowanych i nieprzygotowanych do twardej walki. Gdybyśmy mówili o ostatnich pięciu minutach i zawodnicy byliby już zmęczeni - taka sytuacja byłaby do przyjęcia. Jednak w takim momencie jak dziś, trudno to zrozumieć. Z tego powodu po dwóch minutach trzeciej ćwiartki musiałem stracić swoją pierwszą przerwę na żądanie, żeby przywrócić zespół do porządku. Po przerwie dokonaliśmy kilku korekt w wyjściowym składzie - chcieliśmy znaleźć pięciu zawodników, którzy byliby naprawdę gotowi do ostrej walki. Niestety, nasze decyzje nie były trafne. Również przez to, że co najmniej dwóch chłopaków było kompletnie nieprzygotowanych do gry.
Jeśli przeciwnik zdobywa tylko 64 punkty, to fantastyczny wynik obronny. To marzenie dla każdego trenera, szczególnie że zatrzymaliśmy rywali na dziesięciu oczkach w czwartej kwarcie. W dodatku kilka punktów zdobyli wtedy z rzutów osobistych. Ale gdy w jednym meczu mamy trzech zawodników, którzy grają na skuteczności 0/6, 0/7, czy 0/4 - to naprawdę trudno jest zwyciężyć. Statystyki nie grają, ale pokazują główną przyczynę naszej porażki.
Michał Jankowski (rzucający obrońca Śląska): Naszym największym problemem jest to, że źle zaczynamy spotkania, przez co szybko oddajemy inicjatywę rywalom. Zamiast od początku narzucić własny rytm i kontrolować wynik, tracimy masę energii i sił po to, aby wrócić do gry. Taki scenariusz powtarza się zawsze, dwa mecze udało nam się potem wygrać, ale za trzecim razem przegraliśmy. Myślę, że z naszej strony, ze strony zawodników, należą się przeprosiny dla kibiców. Za to, że tak słabo zagraliśmy. Na pewno nikt w zespole tego nie chciał.
Ja czuję się świetnie, bardzo mocno przepracowałem okres przygotowawczy. Był bardzo ciężki i wiem, że właśnie taki będzie też cały sezon. Myślę jednak, że potrafię dać zespołowi jeszcze więcej. Na pewno mam wiele do poprawienia w obronie. Staram się wnosić maksimum tego, co mogę - czyli pozytywną energię i trafienia z otwartych pozycji. Zawsze daję z siebie sto procent, raz wyjdzie, raz nie. Tak naprawdę moje celne rzuty na nic się dzisiaj nie zdają, bo przegraliśmy. Nikt nie będzie o tym pamiętał i nie ma to teraz żadnego znaczenia.
ZOBACZ SKRÓT:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.