Minusy za niezdrowe jedzenie. Dzieci zostają po lekcjach
Chcąc zwalczyć otyłość wśród dzieci ministerstwo stworzyło restrykcyjną listę produktów dopuszczonych do spożycia. Walka o śmieciowe jedzenie w szkołach trwa. Niektórzy mocno wzięli sobie do serca rozporządzenie i na własną rękę próbują uczyć dzieci zdrowego żywienia. Karolina Kiełkowska zajrzała do podstawówki w Strzegomiu.
Nauczycielka jednej z podstawówek w Strzegomiu wprowadziła system nagród i kar za jedzenie, które uczniowie przynoszą do szkoły. Niezdrowe produkty nie są mile widziane - opowiadają nam uczniowie:
Lista plusów i minusów jest dostępna zarówno dla uczniów jak i rodziców. Sprzątanie klasy po lekcjach to sposób na anulowanie minusa, którego dostali za drożdżówkę, czy soczek. Dziwne? Elżbieta Smyk, dyrektor szkoły twierdzi, że o ingerencji w śniadania nic nie wie, ale obiecuje nam sprawę rozwiązać.
- Nikt nie ingeruje w żadne śniadania i w to, co dzieci przynoszą. To jest sprawa rodzica. Nie mam zupełnie pojęcia, czy rzeczywiście taka sytuacja ma miejsce. Nie wyobrażam sobie, żeby miała mieć miejsce. Oczywiście sprawdzimy, zbadamy sprawę i na pewno będzie pozytywnie rozwiązana dla dobra dzieci i ich rodziców.
Śniadania przynoszone z domu i produkty kupowane poza terenem szkoły nie muszą spełniać warunków zdrowego żywienia nie są też kontrolowane przez nauczycieli - mówi Krystyna Kaczorowska z Kuratorium Oświaty we Wrocławiu:
- Dziecko może przynosić to, co rodzice mu przeznaczą na śniadanie w szkole. Rozporządzenie dotyczy posiłków przygotowywanych w szkole i produktów spożywczych, które mogą być sprzedawane w sklepikach znajdujących się w szkołach.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.