Prostowanie polskiego precla (PRZEGLĄD PRASY)
No i jak? Mdłości minęły, czy też trzyma państwa niesmak po publicznym gotowaniu przez godzinę flaków z olejem, co transmitowała telewizja w porze największej oglądalności? Ależ to było nudne! Jak sprawozdanie księgowe. Żadnego polotu, zero dowcipu, ani jednej niespodzianki, bez żadnej iskrzącej interakcji. Sama żmudna, przaśna międzypartyjna młócka wyborcza. Panie Amaro - weź się pan za te kucharki, powiedz im do czego służą przyprawy! Mam ochotę krzyczeć: dość tych wyondulowanych paniuś, dajcie tę z warkoczem, albo tę Marcelinę z przemilczanej partii Razem! Gdzie jest ten Czarny Pietruś?
Temperaturę przewracania flaków dodatkowo chłodzili prowadzący. Zgodnie z regulaminem powtarzali te same pytania każdej z nieszczęsnych kobiet. W efekcie bywało, że "zapytowywanie się" trwało 40 sekund a na odpowiedź było 90. Komentatorzy skłaniają się ku remisowi, z lekkim wskazaniem na Beatę Szydło.
W studiu był zgniły remis, natomiast na podwórku zabłysnął sztab pani Szydło. Kandydatka PiS miała dobrze zorganizowaną szumną konferencję prasową a właściwie wiec, po prostu dostała dodatkowy czas, który spożytkowała skutecznie. W tym samym momencie zdyszana Ewa Kopacz udzielała wywiadu w ciasnym telewizyjnym korytarzyku, gdzieś pewnie między charakteryzatornią a stolarnią. PiS znowu ograł PO.
Dziś będzie powtórka z rozgrywki. Wczoraj Paweł Kukiz krzyczał: "Kim ty kobieto jesteś, by nawoływać, że głosowanie na małe partie to głos stracony?" - wieczorem będzie okazja postawić pytanie twarz w twarz, bo i Ewa Kopacz i Beata Szydło zadeklarowały udział w oficjalnej debacie wszystkich ogólnopolskich komitetów wyborczych. Korwin pewnie przyjdzie z workiem pieprzu i ostrej papryki. Niech się coś zadzieje, bo nudy to marazm a marazm to stagnacja.
Wczoraj prezes Jarosław Kaczyński powiedział, że nadchodzi czas gdy jego partia będzie mogła wziąć się za prostowanie polskich dróg. Oby nie było jak w tej historii motocyklisty, któremu było zimno, wiec przełożył marynarkę tył na przód, aby mniej wiało. Pech chciał, że miał wypadek. Przyjechało pogotowie, lekarz stwierdził zgon. Pytają okolicznych mieszkańców o szczegóły. A ci mówią, jak go ratowali: "jak podlecieliśmy, to jeszcze żył. Ale jak mu prostowaliśmy, przekręcaliśmy głowę, to wyzionął ducha".
Do usłyszenia się z Państwem...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.