Zamieszanie w legnickim szpitalu. Badania w naczepach

Półtora miliona złotych rocznie - tyle zaoszczędzi Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Legnicy na nowym, dziesięcioletnim kontrakcie z firmą odpowiedzialną za diagnostykę obrazową. Problem w tym, że do tak poważnej zmiany zupełnie nie zostali przygotowani pacjenci. Wielu z nich w poprzedniej firmie ma wyznaczone terminy badań nawet za pół roku i prawdopodobnie będą dowożeni np. na tomografię do Wrocławia. Natomiast osoby z nowymi skierowaniami mogą korzystać z laboratoriów zorganizowanych przez nowego usługodawcę w... naczepach samochodowych. Wojciech Kempiński - prezes spółki, która wygrała przetarg - zapewnia, że centrum diagnostyki obrazowej rozpocznie normalną działalność na terenie szpitala najdalej za trzy miesiące.

- Będzie wszystko etapami, czyli pierwszy będzie tomograf i RTG, żeby tego pacjenta jak najmniej wozić do tych przyczep. Oczywiście w moim odczuciu jest drobny dyskomfort, ale dokładamy starań, żeby pacjent i jego badania byli jak najbardziej komfortowo załatwieni:

Rzecznik szpitala, Tomasz Kozieł podkreśla, że to rozwiązanie tymczasowe.

- To są przewoźne pracownie rezonansu magnetycznego i tomografii komputerowej. One są normalnie na świecie stosowane. Zresztą... bywa tak, że kontenerowe bloki operacyjne są na zachodzie stosowane standardowo. U nas to jest rozwiązanie tylko i wyłącznie przejściowe. Jeżeli kupujemy nowy samochód, to najpierw musimy stary wyprowadzić z garażu, żeby wjechać nowym:

Przed nie lada problemem stanęli pacjenci. Po opisy badań przeprowadzonych przez poprzednią firmę muszą jeździć na drugi koniec miasta. Jeśli jednak nawet przed miesiącami zarejestrowali się na diagnostykę obrazową, to niewykluczone, że będą transportowani do Wrocławia. Z kolei dyrektor nowej firmy zapewnia, że każdy kto pojawi się ze skierowaniem zostanie obsłużony od ręki. Narodowy Fundusz Ochrony Zdrowia zarządził nadzwyczajną kontrolę w legnickim szpitalu. Jej wyniki poznamy za dwa tygodnie.