Kolejne zgłoszenie znaleziska. Podziemia w Jędrzychowie
Jest kolejne zgłoszenie znaleziska na Dolnym Śląsku. W ostatnim czasie w regionie wałbrzyskim, który wyrasta na prawdziwą krainę skarbów, zgłosiło się już 6 odkrywców, którzy złożyli zawiadomienie do starostwa powiatowego. Jak się okazuje tajemnic nie brakuje również w północnej części województwa, bo zgłoszenie na ręce starosty polkowickiego złożyli redaktorzy Łowcy Przygód TV. Twierdzą oni, że pod zrujnowaną świątynią, która powstała na gruzach piastowskiego zamku w Jędrzychowie, znajdują się podziemia, w których miały zostać ukryte ładunki lub zrabowane dzieła sztuki przez niemieckich żołnierzy.
Zgłaszający roszczą sobie prawa do znaleźnego, jednak chcą, by starostwo przekazało je na wskazany cel dobroczynny.
Czy Marcin Drews ze swoją ekipą ma szansę na jakikolwiek udział w znalezisku? W tej chwili trudno to jednoznacznie ocenić, choć wydaje się to mało prawdopodobne. Tym bardziej, że w jeszcze w maju br. obiekt stał się własnością Stowarzyszenia "Nowe Kazamaty" - powołanego przez mieszkańców okolicznych miejscowości. Już wtedy na Antenie Radia Wrocław poinformowali oni o przygotowaniach do profesjonalnej eksploracji tajemniczego lochu - pod nadzorem reprezentantów służb konserwatorskich, samorządu i saperów:
Tutaj link: Skarby ukryte w podziemiach zamku? Może wreszcie się dowiemy
Poniżej pełna treść pisma oraz zdjęcia:
Mając na uwadze treść ustawy z dnia 20 lutego 2015 r. o rzeczach znalezionych oraz ustawy z dnia 23 lipca 2003 roku o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, niniejszym zgłaszam dokonanie znaleziska na terenie zrujnowanej świątyni ewangelickiej wybudowanej na gruzach piastowskiego zamku w Jędrzychowie, gmina Polkowice. Odkrycia dokonaliśmy w roku 1989, jednak nikt nie był wówczas zainteresowany znaleziskiem, a fakt, iż po roku 1989 instytucjonalny właściciel obiektu łamał przepis za wiedzą lokalnych władz i konserwatora zabytków art. 110 ustawy o ochronie zabytków (sprawa zgłoszona została we właściwej prokuraturze), zdecydował, iż żaden urząd nie zainteresował się znaleziskiem, by nie wchodzić w konflikt z właścicielem.
Zgłaszamy zatem oficjalnie obecność podziemi we wzgórzu, na którym zbudowana jest świątynia. Dowodem jego obecności jest zapadlisko na terenie świątyni przed wejściem do obiektu. Zapadlisko to widoczne jest na planach publikowanych w oficjalnych opracowaniach dotyczących obiektu.
Dodatkowym dowodem jest obecność otworu okiennego w murze, którzy nie jest widoczny z zewnątrz, a wewnątrz przez większą część roku przykryty jest bluszczem. Na okno to natknęliśmy się przypadkiem podczas przygotowywania materiału dziennikarskiego w 1989 roku. Poniżej zdjęcia dokumentujące jego obecność, wykonane w 1998 i 2014 roku.
materiał wideo VHS, 1998 rok
materiał wideo HD, 2014 r.
okno widoczne z zewnątrz zimą, luty 2015 r
możliwość wejścia na teren obiektu, luty 2015 r.
Z uwagi na opisywane przez nas w ciągu minionych 20 lat akty wandalizmu i bezprawnych prób poszukiwania zabytkowych artefaktów wnosimy o natychmiastowy nadzór nad miejscem i badania georadarowe. Nieżyjący już kronikarz miejski z Lubina, autor kilku publikacji o zabytkach Dolnego Śląska, Jan Biliński potwierdził, iż przynajmniej od 1945 roku nikt nie dostał się do podziemi, bowiem wejście do nich zostało zamaskowane. Dodatkowo dwóch niezależnych świadków potwierdziło, iż jeszcze w latach 70. na terenie świątyni znajdowały się zwłoki żołnierza Wehrmachtu, co koresponduje z doniesieniami o ładunku, który miał zostać ukryty w podziemiach świątyni przez żołnierzy niemieckich.
Wiele lat temu rozeszła się wieść, jakoby w podziemiach dawnego zboru, a dokładnie pod jego dzwonnicą, wycofujący się w lutym 1945 roku Niemcy ukryli kilkanaście tajemniczych skrzyń. Co mogło w nich być? Broń? Zrabowane dzieła sztuki? A może mapy ze strategicznymi obiektami wojskowymi w rejonie polkowicko¬lubińskim? Co więcej, niektórzy starsi mieszkańcy okolicznych wsi opowiadali, że z tych podziemi prowadzi tunel do jednego z polkowickich kościołów. Po wojnie miał być już zasypany, ale jeszcze długo potem pojawiali się śmiałkowie, którzy próbowali przekonać się na własne oczy, czy tunel rzeczywiście jest. (Źródło: www.polkowice.naszemiasto.pl) |
W efekcie naszych licznych interwencji w mediach ogólnopolskich dotychczasowy właściciel zabytku zabezpieczył wstępnie obiekt i zrezygnował z prób sprzedaży zabytku, przekazując go na ręce stowarzyszenia Nowe Kazamaty (KRS 0000523287).
Brak jakichkolwiek informacji na temat stowarzyszenia, a także fakt, iż nie legitymuje się ono długim czasem działalności, bowiem zarejestrowane zostało w KRS 12 września 2014 roku, osiem dni po naszej interwencji w Polskim Radiu Wrocław, każe nam powątpiewać, czy obecny właściciel ma wystarczające doświadczenie w zabezpieczaniu zabytków. Tym bardziej, iż otrzymaliśmy zdjęcia dokumentujące, iż wstępne zabezpieczenie obiektu nie zminimalizowało możliwości bezprawnego wejścia na teren zapadliska i prowadzenia przez nieuprawnionych poszukiwaczy prac niezgodnych z prawem
nadesłane zdjęcie zrobione ze środka zapadliska, luty 2015 r.
Dlatego wnosimy o podjęcie działań zmierzających do profesjonalnego zbadania podziemi. Wszelkie znalezione artefakty powinny znaleźć się w muzeum.
Jednocześnie informujemy, iż rościmy sobie prawa do znaleźnego, które w naszym imieniu stosowne władze powinny przekazać na wskazany przez nas cel dobroczynny.
Z poważaniem, Marcin M. Drews Mateusz Stanisławczyk
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.