Złotoryja: Kupujesz alkohol? Tutaj o dowód nie pytają
Wyglądał na piętnastolatka. Wchodził do sklepów, restauracji i pubów, by kupić piwo lub wódkę. "Tajemniczy klient" odwiedził wszystkie koncesjonowane punkty sprzedaży alkoholu w Złotoryi. Tylko jeden sprzedawca zażądał okazania dowodu osobistego. Burmistrz Robert Pawłowski przyznaje, że choć zlecił wykonanie takich badań profesjonalnej firmie, to wynikami jest zszokowany.
- Do tej pory zawsze uważałem, że na przykład w marketach ta kontrola nad sprzedażą jest znacznie większa. Choćby z racji kamer, które wiszą nad każdą kasą. Okazuje się, że nie. My takie działanie powtórzymy. Jeśli taka sytuacja się powtórzy, to zaczniemy stosować coraz bardziej surowe środki. Łącznie z odbieraniem koncesji - mówi Robert Pawłowski:
- Do sklepu czy do restauracji wchodziła osoba wyglądająca na 15 lat. Prosiła o alkohol, no i tylko w jednym punkcie zażądano dokumentu od tej osoby. Wiedziałem, że ten problem jest, natomiast jego skala lekko nas... dobiła - tłumaczy Pawłowski:
W Złotoryi pozwoleniem na sprzedaż alkoholu już dziś dysponują jedynie 53 podmioty gospodarcze. Burmistrz podkreśla, że nie chce ograniczać przedsiębiorców, ale jeśli będą oni łamali ustawę o wychowaniu w trzeźwości, to nie zawaha się cofnąć nawet wszystkich koncesji wydanych przez samorząd.
Burmistrz zapowiada, że podobnych akcji należy się spodziewać znacznie częściej.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.