Zostawiła sałatkę i pobiegła ratować życie (ZOBACZ)
Dwa tygodnie temu wybrał się z synem nad jezioro. Jezioro, które doskonale zna - tak mu się przynajmniej wydawało. Jednak tej kąpieli nie zapomni do końca życia. Lekarze mówią o wyjątkowym szczęściu, natomiast 32-letni Marcin z Legnicy jest przekonany, dostał od losu drugą szansę:
- Bawiłem się z synem, wbiegłem z rozbiegu i stało się... uderzyłem głową o dno. Zaryłem. Wiedziałem, co się stało, że złamałem kręgosłup (...)
Co było dalej? Marcin tego nie pamięta. Natomiast świadkowie zgodnie przyznają, że z całego tłumu gapiów zimną krew zachowała jedynie pani Marcelina:
- Tyle co zdążyliśmy się z rodziną rozpakować. Usiąść spokojnie na kocu. Podbiegło tam kilka osób, no ale nie widziałam, żeby ktoś reagował. Zostawiłam sałatkę, podbiegłam, pan był siny, nieoddychający (...)
- Mężczyzna miał wiele szczęścia - podkreśla Tomasz Kozieł z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy:
Zdaniem lekarzy Marcin może również mówić o szczęściu również dlatego, że pierwsza pomoc została mu udzielona w sposób wyjątkowo profesjonalny. Marcelina przyznaje, że gdy mężczyzna odzyskał przytomność, ktoś z obserwatorów chciał go nawet posadzić.
Kobieta nie pozwoliła na to, bo wiedziała, że przy złamanym kręgosłupie mogłoby to wywołać nieodwracalne skutki...
"Gdyby nie ona, nie byłoby mnie tu dzisiaj" - mówi Marcin:
- Za każdym razem, gdy do niego przychodzę, to on mi dziękuje - śmieje się Marcelina.- Nie są mi potrzebne żadne podziękowania. Grunt żeby tę drugą szansę dobrze wykorzystać...
Ilustracja: www.wikiwand.com
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.