Przegląd prasy: Co my mamy gdzieś
"Najszybciej na apel papieża Franciszka o przyjęcie jednej z rodzin uchodźców odpowiedziała parafia z Jeżyc. W niedzielę na Facebooku ogłosiła, że zebrała 20 tys. złotych, które przeznaczy na opłacenie czynszu rodzinie, której będzie pomagać" - to cytat z Gazety Wyborczej, która na pierwszej stronie stawia problem: "Czy chcemy uchodźców". W tej sprawie wypowiedział się narodowiec Bosak, który uważa, że dla niego, głęboko wierzącego, apel papieża jest niewiążący, bo papieża trzeba słuchać w sprawach wiary a nie w sprawach polityki. Że też Bosakowi nie wstyd tak publicznie pokazywać fałszywość jego chrześcijaństwa...
Zatem - czy chcemy uchodźców? Jest odpowiedź posła Armanda Ryfińskiego, który na swym blogu stawia pytanie: "Czy chcesz, żeby Polska przyjmowała bydło z Afryki i Azji?" Moja odpowiedź brzmi: nie, bydła nie chcę, mamy własne. Jeden bydlak nawet zagnieździł się w Sejmie. Blogerom wydaje się, że internet wszystko przyjmie. Więc inny, mający zresztą świetne pióro, niestety zaangażowane w służbie nienawiści i zacietrzewienia, pisze: "Żydzi z Gazety Wyborczej zapraszają islamistów. Będzie ubój rytualny". A to Polska właśnie. U Wyspiańskiego ta Polska pukała w szczerym, dobrym sercu Panny Młodej z Wesela. Cytowanym przeze mnie patriotom chyba miast polskiego serca bije w piersi woreczek z gnojem.
Jest jednak też w Polsce silny nurt dobroci. Trafił na niego ten, kto był wczoraj na otwarciu we Wrocławiu Przylądka Nadziei - nowej kliniki dla dzieci z choroba nowotworową. Piszą o tym z entuzjazmem i Gazeta Wrocławska i Wyborcza Wrocław. Entuzjazm jest uzasadniony, bo co prawda większość grubych milionów na klinikę dała Unia Europejska, trochę dorzuciło ministerstwo zdrowia, ale 150 tys. indywidualnych darczyńców wsparło tę serdeczną budowę odpisami z podatku. Ludzie są jednak dobrzy.
Sporo jest dzisiaj w gazetach socjologów i politologów a każdy z miotłą. Uprzątają pobojowisko referendalne. Cytat: " Partie powołują się na referenda jako na głos ludu. Guzik prawda! To nie jest głos ludu, bo lud w referendach prawie nigdy w większości głosu nie daje" - mówi Gazecie Wyborczej politolog profesor Radosław Markowski. Dodaje: "Obywatel Polski ma wszystko gdzieś". Nie ma zgody panie profesorze: wszystko to nie. Ale partyjniackie gry dla dobra partii, próby manipulowania nami dla zwycięstwa w wyborach, projekty z księżyca typu metro na moczarach, to my owszem, razem z ich autorami, mamy w dupie.
Do usłyszenia się z Państwem...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.