Radio Wrocław Kultura: Muzyczne nowości na weekend
W końcu. Po pięciu latach posuchy, z okładki studyjnego wydawnictwa Iron Maiden, spogląda na nas swymi kaprawymi oczodołami - Eddie, maskotka zespołu. Różne muzyczne wolty przechodził przez lata zespół. Zmieniali się muzycy, zmieniał się i to trzykrotnie frontman, ale Anglicy przez lata wykazują się konsekwencją w jednym – Eddie na okładce być musi. Koniec i basta!
Stroną graficzną szesnastego studyjnego krążka, zatytułowanego "The Book of Souls", zajął się Mark Wilkinson (jeśli ktoś kojarzy "Fugazi" czy "Misplaced Childhood" zespołu Marillion - dobry trop!). Nad całością produkcji czuwał współpracujący z zespołem od płyty „Brave New World”, Kevin Shirley.
Od ostatniego albumu, „The Final Frontier” minęło pół dekady, Iron Maiden zadbali więc o to, aby słuchacze mieli w czym wybierać. Zespół przygotował 11 utworów, w tym najdłuższy w całej dyskografii, 18 - minutowy „Empire of the Clouds”. Ponad półtorej godziny muzyki z dźwiękami wydawanymi przez Żelazną Dziewicę - ciekawy pomysł na weekend!
„Love, Fear and the Time Machine”, to z kolei nowe wydawnictwo polskiego towaru eksportowego, czyli stołecznego Riverside. Mariusz Duda tak mówi o nowym materiale:
„Chciałem połączyć nurty lat 70 – tych i 80 - tych. Lata 80 - te to okres, w którym muzycznie dorastałem. Nasze brzmienie nie przypomina już dźwięków retro z lat 70 - tych, poszliśmy do przodu (...) utwory są skomponowane bardziej płynnie, a jednocześnie jeszcze nigdy nie były tak zwięzłe i treściwe. Piosenki z płyty „Love, Fear and the Time Machine” opowiadają o transformacji. O podejmowaniu ważnych, czasami zmieniających całe życie decyzji, które w pewnym momencie każdy z nas musi podjąć (...) Chciałbym, aby ten album stał się kiedyś waszym najlepszym przyjacielem.”
Brzmi pięknie, a jaka zabrzmi calość, już dziś się przekonamy.
Był dźwięk, to czas na wizję. Do sklepów trafia również zapis koncertu, jaki Aerosmith zagrali w 2014 r. podczas Download Festival. "Rocks Donington 2014", bo tak nazywa się wydawnictwo jakie w formie DVD, Blu-Ray dziś się ukazuje, to czysta esencja Aerosmith - zgiełk rock'n'rolla smakujący jak butelka dobrego wina. Ktoś zapyta: dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Aerosmith to pięciu rock'n'rollowych gości, mających tę muzykę we krwi, żyjących, oddychających sceną. Udowadniają przy tym, jak żywotnym można być po 60 - tce oraz i jak ekscytująco może brzmieć muzyka nagrana lata temu.
Czy zespół pod dowództwem Stevena Tylera i Joe Perry'ego, jaki niegdyś znany był z zamiłowania do używek wszelkiej maści, tym razem wszedł w konszachty z producentem rozpuszczalnika zmęczenia - trudno powiedzieć, ale patrząc na to co wyrabia i jak wygląda Steven Tyler...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.