Grega Bole czwarty w wyścigu GP Ouest France – Plouay
Wyścig składał się z ośmiu, 26,9-kilometrowych, pofałdowanych okrążeń wokół Plouay oraz końcowej rundy 14-kilometrowej. Na samym początku 229-kilometrowych zmagań oderwała się 5-osobowa grupka, w której jechali Frederik Backaert (Wanty – Groupe Gobert), Fumiyuki Beppu (Trek Factory Racing), Anthony Delaplace (Bretagne – Séché Environnement), Alexandre Pichot (Europcar) i Quentin Jauregui (Ag2R La Mondiale). Szybko wypracowali sobie 10-minutową przewagę, ale peleton też dosyć wcześniej zabrał się za pogoń.
Doścignął on grupkę ok. 45 kilometrów przed metą i od razu rozpoczęły się kolejne ataki. Do przodu rzucili się Tim Wellens (Lotto-Soudal), Michael Rogers (Tinkoff-Saxo), Philip Deignan (Team Sky), Simon Clarke (Orica GreenEDGE), Silvan Dillier (BMC Racing), Alexey Lutsenko (Astana) i Matteo Bono (Lampre Merida). Jechali na czele przez kilkanaście kilometrów, ale grupa zasadnicza nigdy nie pozwoliła im na zbudowanie zbyt dużego zapasu czasowego.
Później z czołówki wyskoczyli Wellens, Lutsenko i Dillier, a pozostali uciekinierzy wrócili do peletonu. Kolejnym, który został wchłonięty był Wellens, a pozostała dwójka została doścignięta na ostatnim podjeździe, ok. 4 kilometry przed końcem. Podczas finałowej wspinaczki, bardzo wielu kolarzy próbowało się oderwać, ale ostatecznie walka o zwycięstwo rozegrała się po masowym sprincie.
W nim najszybszy okazał się Alexander Kristoff (Katusha). Na bardzo wysokim, czwartym miejscu finiszował Słoweniec Grega Bole, a przed nim zameldowali się Simone Ponzi (Southeast) i Ramunas Navardauskas (Team Cannondale – Garmin).
- Na finałowy kilometr wjechałem z dalszej pozycji, z prawej strony. Około 500 metrów przed metą zostałem przyblokowany. Musiałem zwolnić i straciłem rytm. Gdy Kristoff zaczął sprint, ok. 200 metrów przed metą, ja wciąż byłem nieco z tyłu, ale gdy otworzyła się przestrzeń przede mną, mogłem ruszyć i finiszować wysoko – opowiada o finałowej sprinterskiej rozgrywce, Grega Bole. - Jestem trochę zaskoczony tak dobrym wynikiem, bo w ostatnich dniach nie czułem się najlepiej na treningach i byłem daleki od tej formy, którą prezentowałem, gdy wygrywałem tu w 2011 roku. Odczuwam już zmęczenie i trudy długiego sezonu. Trasa w Plouay mi jednak odpowiada, bardzo lubię ten wyścig i najwidoczniej, nawet, gdy nie jestem w szczytowej formie, jestem w stanie powalczyć tu o dobry wynik. Na ostatnim podjeździe wielu kolarzy atakowało. Również i ja postanowiłem spróbować, ale gdy przyspieszyłem, coś wpadło mi w hamulce i zanim się tego pozbyłem, spadłem o kilkadziesiąt pozycji. Może to i lepiej, że tak się sytuacja ułożyła, bo miałem dzięki temu więcej sił na sprint - dodaje Słoweniec.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.