"Moi klienci wiedzą, gdzie jest legendarny pociąg" (ROZMOWA)
To znalezisko porównywalne z Titanikiem. Tak o pociągu, który ma być ukryty na terenie Wałbrzycha, mówi prawnik reprezentujących znalazców. Jarosław Chmielewski w rozmowie z Radiem Wrocław podkreśla, że mają pełną informację o tym, gdzie znajduje się pociąg. Nie wiadomo czym jest wypełniony, prawdopodobnie materiałami przemysłowymi. O sprawie już na początku lipca poinformowali krajowego konserwatora zabytków, a także Ministerstwo Skarbu Państwa.
- Ważne jest, że sam pociąg jest dużym znaleziskiem na skale światową, który dla dobra regionu może mieć ogromne znaczenie, także dla dobra kraju. To jest znalezisko porównywalne z Bismarckiem i Titanikiem. W związku z tym, że nie wiemy, co jest w środku, został zawiadomiony właściwy organ, czyli prezydent Wałbrzycha.
Jak ustaliliśmy, doszło już do nieoficjalnego spotkania z przedstawicielami ratusza. Jarosław Chmielewski podkreśla, że choć pociąg jest własnością Skarbu Państwa, to odkrywcom należy się dziesięć procent znaleźnego.
Co Pan poczuł jak pierwszy raz usłyszał Pan o historii odnalezienia tego pociągu. Co właściwie powiedzieli Panu ludzie, którzy zjawili się w Pana kancelarii?
Nie poczułem nic, bo podchodzę do tego profesjonalnie. Po prostu jest znalezisko, jest obowiązujące prawo polskie, prawo międzynarodowe i prawo unijne i w tych granicach się poruszamy. Jakie emocje poczułem? Można szczerze powiedzieć, że żadne. Wiem jedno: znalezisko jest wysoce prawdopodobne.
Czy mógłby Pan wyjaśnić co oznacza sformułowanie "zjawisko wysoce prawdopodobne?"
Jest pełna informacja o miejscu i co tam jest. Na tym etapie jest to wystarczające. W związku z powyższym na wniosek znalazców zgłosiliśmy to właściwym organom. Właściwe organy tj.: Skarb Państwa reprezentowany przez Rząd Polski, ponieważ Rząd Polski jest tego właścicielem na bazie obowiązujących w Polsce przepisów. Przypominam też, że te przepisy należy rozpatrywać w kontekście Układu Poczdamskiego, dwóch układów regulacyjnych w sprawie granic między Polską a RFN-em, DDR-em i tzw "układem regulacyjnym z Krzyżowej". Z uwagi na niewiadomą, bo w gruncie rzeczy nikt nie wie co jest w środku, mnie bardzo zdziwiło, że ktoś mówi o złocie. Nie wiemy co jest w środku, to może być zwykły materiał przemysłowy. Zresztą, to nie jest ważne na tym etapie. Ważne jest, że sam ewentualny pociąg jest dużym znaleziskiem na skalę światową, które dla dobra regionu może mieć ogromne znaczenie. Ale także dla dobra kraju, ponieważ to jest znalezisko porównywane z Bismarckiem i Titanickiem w skali technicznej.
Czy jest jakieś prawo, które szczegółowo reguluje, że znalazcom należy się 10% znaleźnego?
Ustawa o rzeczach znalezionych.
Tak po prostu?
Tak, ustawa o rzeczach znalezionych. Należy ją dobrze przeczytać, jest to świeża ustawa, i pamiętać o różnych reżimach prawnych, np. prawo administracyjne czy prawo cywilne. Znaleźne im się należy. Prócz tego żyjemy w państwie europejskim, które ma aspiracje światowe. Więc jak Pani sobie wyobraża ktoś dla dobra kraju zgłasza tak duże znalezisko i on nie dostaje znaleźnego, to przepraszam, ale gdzie my żyjemy? W Bantustanie? To jest niemożliwe po prostu. Przyjrzeć się proszę wszystkim systemom prawnym: francuskim, angielskim, amerykańskim - jak znalazcy są traktowani.
Proszę powiedzieć czy to się może odbyć na zasadzie ugody czy też umowy, czy to sąd będzie decydował o przyznaniu tego znaleźnego? A może Minister Skarbu, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego?
Ja nie widzę tutaj przedmiotu sporu. Ja uważam, że Państwo Polskie, które jest właścicielem, nie będzie robić żadnych problemów. Byłoby to prawnie niezrozumiałe. Jest to wręcz niewyobrażalne. Nie wolno mylić pojęć znaleźne i nagroda. Są to różne reżimy. Tym, którzy to znaleźli przede wszystkim należy się wielki szacunek, że poszli z tym do organów państwowych. Powiem wprost: za wiele rzeczy bardziej błahych w tym kraju Orła Białego się dostaje. Jeżeli to znalezisko się potwierdzi, to za wykonaną pracę należy im się znaleźne. Liczę na dobrą wolę rządu i na dobrą współpracą z właścicielami tego, co tam może być w środku. Z wielkim tylko żalem stwierdzam, że informacja w jakiś sposób wypłynęła, bo przecież Ci ludzie żyją w pewnym środowisku i chodzi o ich bezpieczeństwo, jest po prostu karygodne.
Czy pan jako ich prawnik obawia się o ich bezpieczeństwo ?
Jak najbardziej. Zobaczymy co dalej będzie. Ja proszę o zachowanie spokoju, szacunku dla tych ludzi. Państwo Polskie powinno im zapewnić bezpieczeństwo i opiekę.
Podobno w Wałbrzychu na nowo wybuchła gorączka złota. Na pewno znajdą się tacy, którzy będą próbowali to miejsce znaleźć.
Bez komentarza. W ogóle kto mówi o złocie? Mówimy o znalezisku, o zabytku. Nie archeologicznym, ale zabytku. Niech Wałbrzych i Dolny Śląsk postara się i żeby w tym uczestniczył, żeby tu np. była filia Muzeum Wojska Polskiego, żeby był jakiś projekt, żeby przyjeżdżali turyści i żeby się było czym pochwalić. I na tym się skupmy. Nie róbmy żadnej gorączki złota, bo nawet nigdzie nie było mowy o żadnym złocie.
Czy może pan zdradzić czy to był przypadek czy działanie hobbystyczne? Czy są to ludzie, którzy eksploracją zajmują się na co dzień?
Z punktu widzenia profesjonalizmu, którym powinien kierować się każdy radca prawny nie mogę takich rzeczy powiedzieć, ale też ich nie wiem. Ja wykonuję czysto administracyjne czynności, przygotowałem formę zgłoszenia i po prostu doradzam im prawnie.
Nie poczuł pan żadnego dreszczu emocji kiedy ci ludzie przyszli do Pana i powiedzieli, że znaleźli pociąg?! Przecież to jest fantastyczna historia.
Trzeba do tego rzeczowo podejść i czekamy na spokojną pracę organów państwowych. To jest jakby dla znalazców najważniejsze. Ja też nie chce się poddać emocji, ja za dużo szczegółów też nie znam. Po prostu sporządziliśmy opinię i przygotowaliśmy koncepcję zgłoszenia i przede wszystkim napisaliśmy opinię, wyjaśniliśmy tym ludziom na jakim są stanie prawnym.
Ale Pan jest teraz częścią tej historii. To nie jest już historia o której pan czyta. Żadnego dreszczyku, nic ?
No naprawdę nic. Zachowajmy dreszcz emocji na inne sprawy. Podejdźmy profesjonalnie. Wie Pani kiedy czuje dreszcz emocji? Kiedy klienci przychodzą w sprawach kredytów frankowych i widzę nieszczęścia ludzkie na duże pieniądze. Wracając do sprawy: organy właściwe są powiadomione. Czy komukolwiek się to podoba czy nie, jest to własność Państwa Polskiego. Jeśli będzie roszczenie innego państwa czy podmiotów zagranicznych - bo może tak być - Państwo Polskie podejdzie do tego na pewno profesjonalnie i się rozliczy. Zależy co tam będzie, ale zakładamy, że jest tylko sam pociąg ze stojącymi prawdopodobnie na lawecie czołgami i prawdopodobnie jakiś materiał przemysłowy, jednak to są przypuszczenia. Znalazcy jeżeli rząd wystąpi o zgłoszenie wskazanie miejsca to z cytowaną ustawą wskażą miejsce. Wtedy dopiero będzie dreszcz emocji. Na razie jest on trochę przedwczesny.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.