Powódź na Dolnym Śląsku: bez dachu nad głową i... wody
W gminie wiejskiej Kłodzko jest tylko jeden beczkowóz, dlatego dostawy docierają późno i nie wszędzie. Kłodzko musi pożyczać sprzęt. Uruchomiono też specjalny numer konta, na które można wpłacać datki.
„Powódź w Powiecie kłodzkim"o nr 55 1090 2327 0000 0001 1216 0020 w Banku Zachodnim WBK
Dziś w rejon Kłodzka wyjechało pięć wozów strażackich z Wrocławia. Ratownicy pomagają m.in. wypompowywać wodę i oczyszczać zniszczone drogi czy gospodarstwa. Do akcji włączyli się też policjanci, pogranicznicy i wojskowi.
Sytuacja jest już stabilna, ale wstępna wycena strat przyprawia o ból głowy. W powiecie świdnickim trwają wciąż wielkie porządki po podtopieniach z końca ubiegłego tygodnia. Na razie nie wystąpiły nowe zagrożenia.
Najbardziej poszkodowane są gminy Świdnica i Marcinowice. Woda uszkodziła ponad 130 domów, zniszczyła jezdnie, kładki na rzekach, instalacje burzowe, rowy melioracyjne, drogi i szkolne boiska.
Straty wstępnie oszacowano na 30 milionów złotych. 14 milionów potrzeba w gminie Świdnica, 12 - w gminie Marcinowice. 3 miliony są niezbędne na naprawe dróg powiatowych. Do końca tygodnia potrwa szacowanie strat w uprawach rolnych.
Tutejsi mieszkańcy mają żal do władz regionu. Uważają, że o nich zapominano. - Jeżdżą tam, gdzie sytuacja jest najgorsza. Tymczasem u nas wcale nie jest lepiej. W gminie Marcinowice woda nadal stoi w wielu miejscach - mówią ludzie. - Strażacy i sztaby kryzysowe zorganizowały się błyskawicznie, świetnie zabepieczyły miejscowości przed większymi rozmiarami tragedii, równie szybko i sprawnie pomogli.
Żal mają ludzie ze Strzelc, Zebrzydowa, Szczepanowa, Mokrzeszowa, Pankowa i kilkunastu innych miejscowości, że nikt z władz wojewódzkich do nich nie zajrzał, nie zapytał, chociaż pierwsi ucierpieli i woda wdzierała się do ich domów dwa razy. W dodatku strażacy ze Świdnicy (1 zastęp z wozem bojowym) został wysłany do Kłodzka, gdy powiat zalewało...
Również Lądek Zdrój liczy straty po powodzi i rozpoczyna wielkie sprzątanie. Wiadomo, że wielka woda uszkodziła 16 mostów, 220 budynków i zniszczyła 30 kilometrów dróg w miejscowościach: Trzebieszowice, Radochów, Lutynia, Konradów, Orłowiec, Skrzynka i w samym Lądku.
Najważniejsze jednak jest zabezpieczenie sanitarne studni wiejskich, z których korzystają mieszkańcy. Dzisiaj od rana poszkodowani wypełniają zgłoszenia o stratach powodziowych. Wciąż napływają meldunki na temat zniszczeń.
Z kolei PZU uspokaja: można sprzątać zalane i zniszczone przez wodę gospodarstwa, nie czekając na wizytę agenta ubezpieczeniowego. PZU zapewnia, że nie będzie to przeszkodą w uzyskaniu odszkodowania. - Trzeba natomiast wykonać dokumentację fotograficzną, a wszystkie zniszczone przez wodę sprzęty (meble, dywany i inne) należy złożyć w jedno miejsce tak, aby można było oszacować ich wartość - mówi Artur Dziekański z PZU. W całym kraju działa 440 ekip ubezpieczyciela, którzy szacują i oceniają straty po powodzi.
Zobacz też:
- Zerwany most zabezpieczony
- Starosta kłodzki apeluje do turystów: przyjeżdżajcie do nas!
- Wrocław - pożar po uderzeniu pioruna?
- Powódź na Dolnym Śląsku (Zobacz)
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.