Ostatni poborowi opuszczają dolnośląskie koszary
Zaledwie co trzeci poborowy w Świętoszowie i całej 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej zdecydował się zostać zawodowym żołnierzem. Armia spodziewała się, że będzie ich więcej - że co najmniej połowa z 1200 żołnierzy z ostatniego poboru zostanie, bo w zasadzie wszyscy do wojska szli na ochotnika.
- Zostali u nas najlepsi - podkreśla porucznik Artur Pinkowski. - Reszta odeszła, bo albo wojsko im nie pasowało, albo mają inne plany.
Poborowi szukają swej szansy w cywilu. Wychodzący z wojska 6 lipca szeregowy Dawid Smoliński chce zostać policjantem. Jeśli mu się nie uda, będzie próbował wrócić do wojska. - Jak wszyscy - komentuje inny szeregowy. Bo są dwa powody, dla których ludzie podpisują kontrakty zawodowe z armią: chęć przeżycia przygody i kryzys.
Ale kryzys na razie nie napędza rekrutacji do wojska, mimo że szeregowy ma gwarancję pracy na co najmniej 12 lat i 2 tys. zł wypłaty. Ale to się może szybko zmienić, bo dzisiejsi rezerwiści otwarcie deklarują, że jak im w cywilu nie wyjdzie, to po prostu wrócą do koszar.
Obecnie w wojsku najbardziej potrzebni są kierowcy i ratownicy medyczni.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.