Legnica: Spółdzielnia Inwalidów "Legspin" do likwidacji?
Miała być ostatnią deską ratunku dla najstarszej w Legnicy Spółdzielni Inwalidów "Legspin". Ostatecznie 56-letnia Danuta S. ostatnia prezes nie dokończy swojego dzieła, bo usiądzie na ławie oskarżonych. Wbrew obowiązującemu prawu nie ogłosiła upadłości.
W rozmowie z Radiem Wrocław kobieta stwierdziła, że ważniejszy był dla niej interes prawie 200-osobowej załogi: - Moim zdaniem nie mają żadnych szans. Są to osoby głuchonieme, w większości nieumiejące czytać, ani pisać. Mamy osoby bez nóg. Nauczone są w dawnych czasach jakiegoś tam zawodu, szycia, żeby umieli coś robić. Są w tym chyba najlepsi, oni to umieją robić.
Prokurator Liliana Łukasiewicz podkreśla, że w śledztwie kobieta nie przyznała się do winy i odmówiła składania zeznań, choć z ustaleń biegłych wynika, że powinna ogłosić upadłość firmy przynajmniej dwa lata temu. - W czerwcu 2014 roku wznowiła produkcję i tym doprowadzała do coraz to bardziej tragicznej sytuacji ekonomicznej w spółdzielni. To powodowało, że nie odprowadzała składek na ZUS, nie odprowadzała podatków, ale też zalegała pracownikom z tytułu wypłaty wynagrodzeń.
W toku śledztwa prokuratorzy ustali również, że Danuta S. przez ponad 4 lata złośliwie i uporczywie naruszała prawa pracownicze, odnosiła się do podwładnych bez poszanowania ich godności. Biegły rewident potwierdził, że kobieta wypłacała sobie kilkutysięczne pensje, w momencie, gdy niepełnosprawni otrzymywali po 200-300 złotych miesięcznie. Danucie S. grozi kara do dwóch lat więzienia.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.