Wielkie oszczędzanie (Komentarze polityczne)
Teraz już dłużej udawać się nie da i trwają gorączkowe poszukiwania dróg wyjścia z kryzysu: cięcia w ministerstwach, cięcia w inwestycjach, przekładanie bieżących płatności na przyszły rok. Rząd zamierza ratować sytuację ściągając dywidendy ze swoich spółek.
Łakomym okiem spogląda na spodziewany zysk NBP. Rząd będzie robić wszystko, aby uniknąć podwyżki podatków, bo to spowoduje spadek jego wyborczych notowań, a dla PO takie notowania są sprawą nadrzędną.
Sprawowanie władzy jest dla PO tylko narzędziem do utrzymywania wysokiego poparcia u wyborców. Wyborcy, w sporej części także chcieliby wierzyć, że schowanie razem z PO głowy w piasek uchroni ich przed kryzysem. Każdy, kto choć trochę zajmował się planowaniem w biznesie wie, że przedsięwzięcia trzeba wyprzedzać, w polityce gospodarczej państwa także.
Dzisiaj podjęte decyzje procentować będą za dwa, trzy lata. Taka perspektywa dla PO jest za długa, bo w przyszłym roku są wybory prezydenckie i będzie ona (PO), najdłużej jak to tylko możliwe, nie podejmować żadnych niepopularnych acz antykryzysowych decyzji.
Wyborcy PO zdają się tego nie rozumieć, choć podobno należą oni do grupy lepiej wyedukowanych. Podobnie jest we Wrocławiu. Prezydent Dutkiewicz, choć pogniewany z PO, stosował taką samą taktykę: udawał, że kryzys szczęśliwie ominie Wrocław. Nie ominął, i radni obcięli tegoroczny budżet miasta o 170 milionów złotych. I nie koniec na tym. Na pewno wiele ulic, komunalnych kamienic itp. nie doczeka się remontów w najbliższym czasie.
Pojęcie „najbliższy czas” należy rozumieć bardzo rozciągliwie. Już wiadomo, że nie wszystkie planowane inwestycje na EURO 2012 zostaną zrealizowane, ale stadion na pewno zostanie zbudowany. Oczywiście kryzys - zrodzony się poza naszymi granicami - dotknąłby kraj bez względu na to, jaka partia by nim rządziła. Podobne problemy mają samorządy chyba wszystkich dolnośląskich gmin i samorząd dolnośląski, choć o tym tyle się nie pisze.
W dramatycznej sytuacji są gminy, które dotknęła powódź. Straty na Dolnym Śląsku szacowane są na 400 mln złotych. To chowanie głowy w piasek przed trudnymi decyzjami, o których wspominałem już w poprzednich felietonach, PO ma chyba w genach. Klasycznym przykładem była ustawa medialna.
PO tak kręciła przy jej przygotowywaniu, że sama zaplątała się we własne nogi przy okazji faulując sojuszników i produkując śmierdzącego ustawowego potworka, którego zasadność podważyła nawet Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.
Dróg naprawy sytuacji w mediach jest kilka, wola polityczna innych partii też jest. Sęk w tym, że PO nikogo nie chce słuchać, nawet swojego sojusznika: PSL. Niestety, spora grupa obywateli cieszy się z tego, że jej idolka (PO) nikogo nie słucha. Społeczne zaufanie, jak widać, niekoniecznie opiera się na mędrca szkiełku i oku.
O cięciach budżetowych Władysław Sidoorowicz (PO) dla prw.pl: - Spotkanie Prezydenta z Premierem przynosi jedną ważną informację: PO ma propozycję takiej konstrukcji budżetu, która uchroni nas przed zwiększaniem podatków. Niezbędne uzupełnienie dochodów państwa uzyskanoby głównie poprzez wykorzystanie dochodów NBP i z prywatyzacji spółek skarbu państwa.
Niektóre rozwiązania z pakietu wymagają zmian ustawowych i stąd inicjatywa Premiera, by wokół proponowanych rozwiązań szukać porozumienia z Prezydentem i opozycją.
Wydaje się, że przedstawiony pakiet pozwala na wyjście z impasu, w jakim znalazła się PO, naciskana z jednej strony na zwiększanie wydatków i z drugiej - blokowana przy zapowiedziach zwiększania podatków lub ograniczaniu obciążeń budżetu (emerytury mundurowe, KRUS).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.