Posłanka PO przeprasza za brawurową jazdę (POSŁUCHAJ)
Prawo drogowe równe dla wszystkich - również dla parlamentarzystów. Dolnośląska posłanka Platformy Obywatelskiej Ewa Drozd przekroczyła w Lubinie prędkość o ponad 50 kilometrów i straciła prawo jazdy. Oprócz tego została ukarana 500-złotowym mandatem, a na jej koncie pojawiło się 10 punktów karnych.
Posłanka jechała na lotnisko, by zdążyć na posiedzenie Sejmu. Gdy zatrzymali ją policjanci rozmowę zaczęła od... przeprosin.
- Zamyśliłam się, nie spojrzałam na prędkościomierz. Zatrzymała mnie policja i okazało się, że znacznie przekroczyłam prędkość. Mogą tylko przeprosić za swoje zachowanie - mówi posłanka:
Radar pokazał 103 kilometry na godzinę. Posłanka doskonale wie, co taka prędkość oznacza w terenie zabudowanym, bo sama głosowała za przyjęciem ustawy utrudniającej życie piratom drogowym.
- Mój przykład zrobił się tak głośny i medialny, dlatego myślę, że będzie ostrzeżeniem dla wielu kierowców. To nie są martwe przepisy, każdego mogą spotkać takie konsekwencje, jeżeli będą przekraczać dopuszczalną prędkość. Dla mnie to nauczka i kiedy wsiądę za kółko po tych 3 miesiącach, na pewno będę bardziej uważna - mówi Ewa Drozd:
Posłanka została zatrzymana przy zjeździe z drogi krajowej nr 36. Aspirant Jan Pociecha podkreśla, że w tym miejscu maksymalna, dopuszczalna prędkość to "50-tka". Na widok patrolu od razu zatrzymała się.
Ewa Drozd głosowała za zaostrzeniem przepisów dla piratów drogowych, dlatego bez najmniejszych oporów oddała policjantom swój dokument i nie próbowała powoływać się na immunitet. Przyjęła mandat (500 złotych), wiadomość o 10 punktach karnych, jakie wpłynęły na jej konto i... oddała prawo jazdy. Dla pani poseł to nauczka, bo - jak obiecała - ukochana toyota przez trzy miesiące nie wyjedzie z garażu.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.