Pantery są już w Superfinale Topligi (ZOBACZ MECZ)
Do pierwszego półfinału najwyższej klasy rozgrywkowej futbolu amerykańskiego w Polsce wrocławianie przystępowali w roli zdecydowanych faworytów. Za ekipą Panthers przemawiały wysokie zwycięstwa - 37:14 i 45:14 - z Orłami w trakcie sezonu zasadniczego, perfekcyjny bilans w 10 spotkaniach oraz gra przed własną publicznością.
Gospodarze szybko objęli prowadzenie. Mimo to przyjezdni nie złożyli broni. Po odzyskaniu zgubionej przez wrocławian piłki ładną akcją podaniową popisał się duet ze stolicy Herbert Lee Bynes - Charles McCrea i był remis. Ten zimny prysznic szybko ocucił gospodarzy, którzy w następnych kilkunastu minutach regulaminowego czasu gry aż cztery razy meldowali się z piłką w warszawskim polu punktowym. Dwa touchdowny Simsa i po jednym Patryka Matkowskiego oraz Tomasza Dziedzica pozwoliły gospodarzom prowadzić aż 33:7.
W trzecie kwarcie, dzięki akcjom najlepszych na boisku – Simsa i Matkowskiego, Pantery podniosły swoje prowadzenie do aż 42 punktów. Tym samym zastosowanie zaczęła mieć zasada „mercy rule”, która przy różnicy 35 punktowej powoduje, że zegar meczowy nie jest zatrzymywany po kolejnych zagraniach. Było to pierwsze tego typu wydarzenie w półfinale Topligi od 2012 roku, gdy Seahawks Gdynia rozbili AZS Silesia Rebels 52:7. Wrocławski półfinał zakończył się takim wynikiem, jaki widniał na tablicy po trzech kwartach – 47:9.
- Było widać, że Eagles byli przygotowani na mecz z nami. Nasi trenerzy skorygowali nasze ustawienia i ich plan legł z gruzach przebudowywanego Stadionu Olimpijskiego. Orły zaskoczyły nas bardzo dobrym pomysłem na wywieranie presji na naszym rozgrywającym. Nie było w tym sezonie meczu, w którym Kyle był powalany z piłką przed linią wznowienia kilka razy. Trener Nick Johansen mówi, że nie zmienia się zwycięskiego schematu. W najbliższym tygodniu skoncentrujemy się na analizie nagrań wideo, po to by wyeliminować błędy. Ostatnie dni przez SuperFinałem spędzimy bez udziwnień na standardowych treningach - powiedział Jakub Głogowski, menedżer Panthers Wrocław.
Filarami ataku Panter byli running back Marcus Sims i skrzydłowy Patryk Matkowski. Pierwszy z nich aż cztery razy znalazł drogę do pola punktowego rywali. Drugi popisał się dwoma efektownymi przyłożeniami.
Panthers już 11 lipca na Stadionie Wrocław w Superfinale Topligi zmierzą się ze zwycięzcą drugiego półfinału, w którym w niedzielę zagrają broniący tytułu Seahawks Gdynia i beniaminek rozgrywek Lowlanders Białystok.
ZOBACZ CAŁY MECZ PÓŁFINAŁOWY:
Panthers Wrocław - Warsaw Eagles 47:9 (14:7, 19:2, 14:0, 0:0)
I kwarta
7:0 przyłożenie Marcusa Simsa po 1-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Dawid Pańczyszyn)
7:7 przyłożenie Charles’a McCrea po 52-jardowej akcji po podaniu Herberta Lee Bynesa (podwyższenie za jeden punkt Damian Łuc)
14:7 przyłożenie Marcusa Simsa po 1-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Dawid Pańczyszyn)
II kwarta
20:7 przyłożenie Tomasz Dziedzica po 12-jardowej akcji po podaniu Kyle’a Israela
27:7 przyłożenie Marcusa Simsa po 40-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Dawid Pańczyszyn)
33:7 przyłożenie Patryka Matkowskiego po 18-jardowej akcji po podaniu Kyle’a Israela
33:9 dwa punkty po 90-jardowej akcji powrotnej Charlesa McCrea po zablokowaniu przez Eagles próby podwyższenia za jeden Panthers
III kwarta
40:9 przyłożenie Patryka Matkowskiego po 40-jardowej akcji po podaniu Kyle’a Israela (podwyższenie za jeden punkt Dawid Pańczyszyn)
47:9 przyłożenie Marcusa Simsa po 1-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Dawid Pańczyszyn)
MVP meczu: Marcus Sims (running back Panthers Wrocław)
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.