Wyrzuciła noworodka do śmietnika. Chinka znów przed sądem
21-letnia Chinka, która w Polkowicach w styczniu ub. roku tuż po porodzie wyrzuciła swoje dziecko na śmietnik, znów stanie przed sadem. Są Apelacyjny we Wrocławiu uwzględnił odwołanie prokuratury od pierwszego wyroku. W dotychczasowym procesie Chinka została skazana na dwa lata więzienia w zawieszeniu za narażenie dziecka na utratę życia. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy, Liliana Łukasiewicz podkreśla, że - ze względu na okoliczności - oskarżyciel publiczny domagał się skazania za usiłowanie zabójstwa.
- Noworodek owinięty był prześcieradłem i zapakowany był do papierowego kartonu. Chłopca znalazł mężczyzna, który w tym śmietniku poszukiwał puszek. Dziecko na szczęście zostało tam umieszczone na krótko przed tym, jak mężczyzna je znalazł. To z pewnością uratowało mu życie - tłumaczy Liliana Łukasiewicz:
Mimo, że chłopiec płakał przechodnie omijali kontener, bo myśleli, że to dźwięki wydawane przez kota. Jedynie pan Eugeniusz - od razu zorientował się, że w środku jest dziecko.
- Bo ja tu zbieram nieraz chleb suchy i puszki. Jak tu wszedłem to zaciekawił mnie płacz dziecka. Poszedłem zajrzeć, a tu nagie niemowlę. No to zakryłem... Szła jakaś kobieta. Wzięła telefon, bo miała i dzwoni na pogotowie. A ja tutaj dalej stałem, żeby nikt nie wchodził... (szloch). Wzruszony jestem - mówił pan Eugeniusz:
Dzięki reakcji kloszarda dziecko żyje.
Zobacz: Szukał w śmietniku jedzenia i metalu. Znalazł... dziecko
W toku śledztwa okazało się, że młoda Chinka tuż przed porodem pracowała w jednym z polkowickich sklepów. Ciążę ukrywała, a syna urodziła w nocy na zapleczu. W czasie przesłuchania kobieta podkreśliła, że zdecydowała się na taki krok, bo nie miała pieniędzy na wychowanie dziecka. Teraz walczy o odzyskanie praw rodzicielskich.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.