Mszyca atakuje. Masowa wycinka drzew w Legnicy
Czy zielony świerk zniknie z naszych ogrodów i skwerów? W rejonie legnickim to jest możliwe. W ostatnich tygodniach mszyce okazały się wyjątkowo agresywne właśnie wobec drzew tego gatunku. Przemysław Rogowski, szef Wydziału Środowiska Urzędu Miasta w Legnicy przyznaje, że codziennie na jego biurko trafia po kilkanaście wniosków o wycięcie drzew zaatakowanych przez mszyce. Wycinka to ostateczność.
- Dopiero w momencie kiedy mamy pewność, że drzewo umarło i nie da się go uratować. We wniosku wskazujemy jakie drzewo chcemy wyciąć, podać przyczynę, składamy wniosek w Urzędzie Miasta i... czekamy na wizytę inspektora ds. ochrony przyrody. Każdy taki wniosek jest sprawdzony, do każdego drzewa idziemy w teren – mówi Przemysław Rogowski.
Zdaniem specjalistów mszyce w tym roku uodporniły się na dotychczas stosowane preparaty. Zmutowane pasożyty nie atakują natomiast świerków srebrnych czy czerwonych. Dlatego w miejscach wycinki inspektorzy ds. ochrony przyrody zalecają nasadzenia właśnie tych gatunków.
Henryka Zdziech, ogrodnik miejski, przyznaje, że złożyła też wniosek o wycięcie kilku drzew rosnących od dziesięcioleci na placu przed Urzędem Miasta.
- Mszyca zielona szczególnie upodobała sobie świerk kłujący. Pierwszym sygnałem będzie żółknięcie igieł, ale nie tych nowych przyrostów. Ponieważ mszyca żywi się głównie igłami z poprzednich sezonów. One po pewnym czasie brązowieją i opadają – tłumaczy pani Henryka.
Wycięcie drzewa starszego niż 10 lat , choćby we własnym ogródku, wymaga pozwolenia z urzędu miasta. Usunięcie nawet suchego pnia bez zgody magistratu może kosztować do stu tysięcy złotych.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.