Poranny przegląd prasy Sondeja: Jaja polityczne
Wczoraj parlamentarny klub Platformy Obywatelskiej pojechał pod Warszawę do Jachranki, by w spokoju, bez osób postronnych poddać się zabiegowi przyszywania jaj. Cojones z hiszpańska. W tym przypadku fastrygowano jaja polityczne. I posłom i posłankom. A wszystko po to by przestali być tacy, jacyś... bezpłciowi. Wystarczyło, że były premier Kazimierz Marcinkiewicz powiedział w telewizorze - dosłownie!, że obecna premier Kopacz nie ma jaj i masz - może już się przyjęły, może odrzutu nie będzie. Choć nie wiem, czy Marcinkiewiczowi można wierzyć, bo pani Izabel ostatnio wyrażała się o nim samym z przekąsem a kto jak kto, ale żona na ten temat sporo wie.
W potocznym rozumieniu człowiek bez jaj to ktoś taki jakiś nijaki. To samo z partią, której cojones ktoś przytrzasnął. Konrad Piasecki zastanawiając się w Rzeczpospolitej nad przyszłością obecnie rządzących, pisze, że Platformę dotknęła przyducha, czyli brak tlenu, który powoduje, że i grube ryby zaczynają pływać brzuchem do góry.
Temat cojones pojawił się też w internetowej korespondencji pomiędzy Krystyną Pawłowicz a Pawłem Kukizem. Pani poseł stuknęła politykującego rockmana ostrogą. By pokazał, że ma to co mieć powinien i nie gadał, że on tylko JOW-nie i wróci na scenę. A tu kraj wspólnie z PiS-em z pożogi trzeba ratować! Na to Kukiz odpisał, że niech pani Krysia nie sugeruje, że on - Kukiz cienko śpiewa falsetem. Czyli, że jest kastratem. Niezłe jaja nieprawdaż?
Cały transport jaj rozbił się wczoraj na polskich drogach. Rano ministerstwo infrastruktury ogłosiło, że fotoradary będą reagować mandatem już za przekroczenie marnego jednego kilometra ponad normę. W naszych warunkach oznaczałoby to konieczność ustawienia plutonów egzekucyjnych na każdym skrzyżowaniu. Musiała być niezła awantura w rządzie, bo taki numer przed wyborami nie sprzyja miłości wyborców do rządzących. Jeszcze tego samego, wczorajszego dnia ministerstwo wycofało się okrakiem, mam nadzieję, że nie w ulicy jednokierunkowej. I tylko Super Express idzie w zaparte i straszy mandatami za 1 kilometr, bo to nośny temat.
We Wrocławiu przy stadionie straszy dziura, w której miała stać galeria handlowa. Galeria poszła się paść, z dziury zrobiło się bajoro. Na czas EURO bajoro zasypano, teraz znowu jest woda, kaczki, żaby i karasie. W związku z tym Marcin Rybak z Gazety Wrocławskiej pyta "Co z dziurą przy stadionie? " Jak to co? Jerzy Michalak hoduje Qumaka.
Do usłyszenia się z Państwem...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.