Posłanka odpowiada "wkurzonemu wyborcy PO"
Kilka dni temu w internecie opublikowany został list młodych wyborców do Platformy Obywatelskiej. Łukasz Słowak i Ewa Kochanowska zawarli w nim długą listę zarzutów dotyczących rządów, ale także sposobu przeprowadzenia kampanii przez platformę. List w kilkanaście godzin podbił sieć, jak widać szerokim echem odbił się również w kręgach partyjnych. Odpowiedź z perspektywy Wałbrzycha przygotowała posłanka PO Izabela, Katarzyna Mrzygłocka. Poniżej list
List do młodego wkurzonego wyborcy
Drogi Wyborco,
pisze do Ciebie posłanka Platformy Obywatelskiej [rocznik‘59] z Wałbrzycha na południu Dolnego Śląska. Wałbrzych to nie jest Ursynów, ale też mamy tu swoje problemy.
Nie zamierzam mówić Ci o tym, że nic się nie stało. Nie będę wmawiać, że wynik wyborczy nie jest przegraną Platformy. Szanujmy się nawzajem. Chcę Ci przede wszystkim podziękować za głos oddany na Bronisława Komorowskiego i za podzielenie się z opinią publiczną swoim wkurzeniem. Prawdę mówiąc, w chwili ogłaszania wyników wyborów czułam to samo, co Ty – złość. Bronisław Komorowski był przez pięć lat dobrym, odpowiedzialnym i godnie reprezentującym Polskę prezydentem. Wybory niewielką różnicą głosów, niestety, przegrał. Możemy ten wynik uważać za niesprawiedliwy. Ale przede wszystkim, musimy go uszanować. Taka jest wolna Narodu. Kropka. Czarna, smutna, lecz kończąca temat.
W Wałbrzychu, mieście symbolizującym jak żadne inne ogromne koszty przemian społecznych po 1989 r. prezydent Komorowski wygrał jednak bardzo wysoko. Wyżej nawet (62,66 proc.) niż w stołecznej Warszawie (59,44 proc.) Pozwól, że przypomnę, że Wałbrzych to górnicze niegdyś miasto, w którym zamknięto wszystkie (podkreślam: wszystkie) kopalnie i towarzyszące im zakłady, a wskaźniki bezrobocia i biedy lokowały się w ścisłej krajowej czołówce przez dwie dekady.
Skąd ten sukces? Myślę, że to proste – rządy Platformy przywróciły mieszkańcom Wałbrzycha i Ziemi Wałbrzyskiej wiarę w lepszą przyszłość. Dały nadzieję. Więcej - działania naszych samorządowców, prezydenta Szełemeja, aktywnej grupy parlamentarzystów sprawiły, że mieszkańcy widzą wokół siebie realne zmiany: wyremontowane ulice, lepiej działające urzędy, polityków, którzy chcą z nimi rozmawiać i z którymi rozmawiać warto.
Nie chcę Cię okłamywać. W Wałbrzychu wciąż jest mnóstwo problemów. Tak, nadal jest tu wielu biednych ludzi, są poważne problemy społeczne, nadal natrafić można tu na osoby kopiące węgiel w niesławnych biedaszybach. Wielu młodych wyjeżdża stąd za pracą i wykształceniem do Wrocławia albo do Warszawy. Ale też coraz więcej zostaje lub wraca po studiach i przyczynia się do powtórnego rozkwitu Wałbrzycha i szeregu innych miejscowości regionu.
Skoro można w Wałbrzychu, to dlaczego nie można gdzie indziej? Oczywiście, że można! Trzeba tylko chcieć, i znaleźć sposób na przekazanie ludziom odpowiedzi na proste pytanie: po co chcemy rządzić. Co z tych rządów wynika dobrego dla każdej Polki i każdego Polaka? Odpowiedzi na te pytania można znaleźć kilka zdań wyżej.
Piszesz (pozwól, że ujmę rzecz skrótowo), iż wynik wyborczy wziął się stąd, iż „przegraliśmy internety”. Nie wydaje mi się to takie proste. Internet działa tak samo w Wałbrzychu, Warszawie i na Podkarpaciu. WWW jak World Wide Web. Komunikacja Platformy Obywatelskiej, a z pewnością sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego mogła i powinna być lepsza. Sam piszesz jednak, że w tej kampanii Internet okazał się przede wszystkim nośnikiem negatywnych emocji, nienawiści, wykluczania – tego wszystkiego, co składa się na modne dziś słowo „hejt”. Taki sam „hejt” wylewa się z wielu gazet i programów telewizyjnych. Nienawiść w Internecie jest jednak bardziej stężona, bo (pozornie przynajmniej) anonimowa. Ostatnie wybory pokazały po raz kolejny głębokie, naprawdę niebezpieczne podziały w polskim społeczeństwie. Nie mogą istnieć obok siebie rozdzielone Wisłą dwie Polski – Polska PO i Polska PiS. Nie możemy odpłacać internetowym nienawistnikom ich własną monetą. Koszt społeczny takiej zabawy jest zbyt wysoki. Dlatego bardzo przypadła mi do serca społeczna akcja „Przytul Hejtera”. To jest świetny przykład na wygaszanie w Polsce złej, destrukcyjnej energii towarzyszącej nie tylko polityce.
Drogi wkurzony wyborco,
część rzeczy, o których piszesz wydaje mi się trafna, część nie. Dziękuję Ci jednak za wszystkie krytyczne uwagi. Zapewniam Cię, że jako posłanka PO ciężko pracuję w sejmowych komisjach i nie jadam ośmiorniczek w modnych warszawskich lokalach. Wolę spotykać się z ludźmi u siebie, w Wałbrzychu. Pracuję właśnie wraz z koleżankami i kolegami z Komisji Spraw Społecznych i Rodziny nad poważnymi zmianami w Kodeksie Pracy. To są ważne rzeczy, dotyczące nas wszystkich. Zapewniam Cię, że takich pracowitych posłów jest w PO bardzo wielu. Są także w innych partiach. Nie zawsze są za to obecni na ekranach telewizorów. Ale, jak sam piszesz, młode pokolenie nie kieruje się już tylko obecnością czyjejś twarzy na szklanym ekranie. Mam nadzieję, że tak jest naprawdę.
Na koniec chcę Cię prosić o jedno. Nie kieruj się w swoich wyborach, także tych politycznych, gniewem. To bardzo zły doradca. Mieliśmy, my – ludzie Platformy trochę potknięć. To prawda. Chcę Cię za nie przeprosić. Ale potknięć nie mają tylko ci, którzy niczego jeszcze nie próbowali robić. Im najłatwiej też mówić, że mają gotowe rozwiązania na wszystko.
Na kogo wkurzysz się, drogi wyborco, jeśli za kilka miesięcy okaże się, że są to drogowskazy na manowce i obietnice bez żadnego pokrycia?
z wyrazami poważania
Izabela Katarzyna Mrzygłocka
Posłanka PO
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.