Szpital jak fabryka: Lekarze na autopilocie, pacjenci na taśmie
Rutyna i pośpiech - to według wewnątrz szpitalnej komisji przyczyna fatalnego błędu w szpitalu przy Borowskiej we Wrocławiu. Doświadczony lekarz, z 30-letnim stażem wyciął pacjentowi zdrową nerkę, a zostawił tę z ogromnym nowotworem. Zespół, który operował tego dnia, wrócił już do pracy, chirurg nadal jest zawieszony - szpital jeszcze nie zdecydował, czy pozwoli mu dalej pracować w klinice. Choć jak mówi rzeczniczka kliniki Monika Kowalska - chirurg ma bardzo dobrą opinię:
Lekarz, o którym mowa, nie chce na razie komentować tej sprawy. O komentarz poprosiliśmy natomiast prezesa Dolnośląskiej Izby Lekarskiej Jacka Chodorskiego.
- Pomylenie operowanej strony to najgorszy koszmar każdego chirurga - mówi prezes Chodorski, który wyraźnie zastrzega, że nie będzie się wypowiadał w sprawie tego konkretnego lekarza i tego szpitala, bo go tam nie było. Opowiada nam jednak, jak w szpitalach traktowani są pacjenci i dlaczego lekarze biegają z jednej do drugiej, trzeciej, czwartej, piątej pracy:
Kilka lat temu identyczny błąd popełnił lekarz z jednego z warszawskich szpitali, wtedy pracę stracili operator, ordynator i dyrektor ds. medycznych. We Wrocławiu uznano, że całą winę za fatalny błąd ponosi zawieszony chirurg. Szefa kliniki urologii profesora Romualda Zdrojowego zapytaliśmy o organizację pracy na oddziale:
- Lekarz nie mógł zobaczyć aktualnych badań, bo punkt, w którym znajdowały się zdjęcia, był zamknięty. Poprzedniego dnia czynny tylko do godz. 15.00, w dniu operacji otwarty dopiero od godz. 8.00, a pacjent był znieczulony już przed godz. 8.00 (...) Lekarz mógł opóźnić operację, ale mogło też być tak, że słyszał: Rób, nie ma czasu, w kolejce czekają już inni (...)
O tym, co stało się przy Borowskiej, mówiła cała Polska. Z przerażeniem powtarzali sobie tę informację pacjenci, lekarze z innych szpitali do dziś powtarzają: To szok! I choć współczują zarówno pacjentowi jak i lekarzowi, to mówią: To nie jedna osoba zawiniła.
- Błąd lekarza wydaje się być bezsporny, ale jest jeszcze zespół i organizacja pracy - podkreśla transplantolog, profesor Dariusz Patrzałek:
W Polsce jest ponad 180 tys. lekarzy i dentystów, z czego 164 tys. zawód wykonuje. 86 tys. to lekarze specjaliści (nie licząc dentystów). Średni wiek lekarza specjalisty to 54,5 roku - czytamy w raporcie Naczelnej Rady Lekarskiej omawianym szeroko przez portal Rynek Zdrowia.
"Z raportu wynika, że młodzi lekarze coraz częściej decydują się na emigrację. W 2014 r. liczba lekarzy, którzy otrzymali zaświadczenia do pracy w innych krajach UE, wzrosła o 25 proc. Najczęściej wyjeżdżają anestezjolodzy, patomorfolodzy, chirurdzy, radiolodzy, specjaliści medycyny ratunkowej. Według przewodniczącego Komisji ds. Młodych Lekarzy NRL Filipa Dąbrowskiego młodzi lekarze wyjeżdżają, bo w innych krajach widzą lepsze warunki pracy i płacy, lepsze perspektywy rozwoju zawodowego." Raport NRL: Lekarzy jest coraz mniej. To zagraża pacjentom [za: PAP/Rynek Zdrowia] |
Poniżej udostępnione Radiu Wrocław przez Ministerstwo Zdrowia dane ankietowe krajowe oraz w podziale na województwa, dotyczące poziomu wynagrodzenia grupy zawodowej lekarzy z tytułu umowy o pracę w marcu 2014 r. Informacja została opracowana na podstawie danych ankietowych przekazanych wówczas przez dyrektorów 637 szpitali z terenu całego kraju.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.