Szuka bohatera, który wyciągając ją z tłumu, uratował życie
- Jak kończył się stary rok i rozmawiałam z rodzicami mieli wrażenie, że się z nimi żegnam. A mi się wydawało, że 2015 będzie lepszy - rozpoczyna swoją historię Kasia. Niestety, szalona sylwestrowa noc okazała się dla dziewczyny tragiczna.
Wszystko wydarzyło się 20-30 metrów od sceny między Sukiennicami i kawiarnią "Literatka". - Zaczął napierać tłum, przewróciłam się, nie mogłam oddychać, krzyczałam do ludzi, żeby ze mnie zeszli, ale to nic nie dawało. Prawdopodobnie straciłam przytomność. Wtedy podszedł on i mówił: trzymaj się mocno mojej szyi, ja cię stąd zabiorę. Był silny, na pamiątkę zostawił mi dwa siniaki - opisuje.
W szpitalu okazało się, że doznała tzw. crush syndromu - zgniatający ją ludzie spowodowali nagły wzrost ciśnienia krwi np. w mózgu. Znajomi nie potrafili jej pomóc, a ochroniarze nie zdążyli nawet zareagować - Katarzynę uratował nieznajomy. - Ordynator powiedział do rodziców: Córka dostała drugie życie - opowiada studentka. Teraz - po kilku miesiącach rehabilitacji, Katarzyna próbuje odszukać swojego bohatera.
Kobieta cały czas jest w trakcie rehabilitacji i korzysta z pomocy psychologa, bo od tragicznego momentu boi się przebywać w tłumie. Teraz jej celem stało się odnalezienie bohatera. Każdy, kto chciałby pomóc, może wysyłać informacje na adres [email protected] albo zadzwonić do radia. Mężczyzna ma 30-40 lat, ciemne włosy, około 170 cm wzrostu. Gdyby nie on, pewnie nie usłyszelibyśmy tej historii.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.