Gdzie jesteś, Edith? Szukają adresatki listów sprzed 70 lat
Niesamowita akcja fanów historii z Dolnego Śląska. Korespondencja odnaleziona została na strychu jednego z noworudzkich domów. Listy do Edith pisał Gerhard, żołnierz niemiecki, który walczył na froncie wschodnim. Kierujący akcją Łukasz Kazek mówi, że po zmarłym w 1944 roku mężczyźnie zostały tylko zapisane kartki papieru. - Być może dzięki nim dotrzemy do wojennej narzeczonej i sprawimy jej tym samym olbrzymią radość - przekonuje Kazek. Jeżeli kobieta żyje, ma teraz ponad 90 lat.
Listów - tych wysyłanych z frontu, ale też od Edith do Gerharda, jest piętnaście. Większość z nich czeka na przetłumaczenie. Wiadomo jednak, że para darzyła się olbrzymią, młodzieńczą miłością. - Żołnierz nie obarcza narzeczonej opisami okropnej, wojennej rzeczywistości - skupia się na tym, co do niej czuje - dodaje Kazek.
O historii tej miłości na razie wiemy niewiele. Do tej pory udało się ustalić, że Gerhard (rocznik 1918) został ranny i przewieziony do szpitala wojskowego w Kleve przy granicy z Holandią. Tam zmarł w październiku 1944 roku i został pochowany. Udało się ustalić numer kwatery, do zarządcy nekropolii został wysłany list z pytaniem o to, czy ten grób jest odwiedzany, czy pojawiają się tam kwiaty i znicze. Zapytania zostały również wysłane do Austrii, Szwecji, USA, Niemiec - wszędzie tam, gdzie są skupiska byłych niemieckich mieszkańców tych ziem. W poszukiwaniach bardzo pomaga pani Gudrun Burket, której rodzice i dziadkowe mieszkali w Walimiu. Trwa tłumaczenie reszty listów.
Fragment listu Gerharda do Edith
„Jak się czuje moje Serduszko? Mam nadzieje ze pomimo złego czasu czujesz się dobrze. To mogę na szczęście o sobie powiedzieć, jeżeli tak dalej zostanie, to mogę być szczęśliwy. Właśnie pod wpływem emocji zrobiłem kleks. Przepraszam cię za to. Co u ciebie jeszcze słychać? Bardzo za tobą tęsknię, ale muszę zrezygnować z urlopu. Właśnie się dowiedziałaś, że byłem już krótko przed dostaniem urlopu. 25 grudnia miałem nawet razem z Hansem wyjechać. Ale coś znów wypadło i nikt nie wie, jak to będzie dalej. Już nie wierzę, ze kiedyś dostanę urlop. Tyle razy się rozczarowałem. Chyba chodzi za mną pech. Ale mam nadzieję, że niedługo dostanę od Ciebie piękny list”.
- Historia jest i była skomplikowana. W tym konkretnym przypadku, o tej dwójce wiemy tylko tyle, co z listów. Gerhard walczył na froncie wschodnim, ale nie wiemy, czy wierzył w nazistowską ideologię. Mógł być jednym z wielu młodych Niemców, których zmieniła totalitarna dyktatura. Oczywiście nie mógł o tym pisać w listach, bo były one cenzurowane. Ale proszę zwrócić uwagę na to, że on już nie wrócił do domu, został ranny i zmarł, pochowany tysiąc kilometrów od domu. Równie dobrze mógł nienawidzić tej wojny, bo zabrała mu wszystko, a przede wszystkim jego „małą kochaną Edith”. Ona sama mieszkała przy ulicy Szturmowców SA, ale wątpię, aby ją tak nazywała. Te listy to po prostu historia zwykłych ludzi, których pomimo szalejącej wojny łączyło szczere uczucie. Ta wojna im to zabrała - mówi dla portalu prw.pl Łukasz Kazek.
Panorama Nowej Rudy w 1939 roku
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.