Nie takie diabły straszne... Reportaż o metalach
W latach 80. we Wrocławiu, podobnie jak w w innych miastach Polski, pojawili się metalowcy - słuchali ciężkiej i ostrej muzyki, nosili długie włosy i odpowiednie ubranie. O metalowym Wrocławiu lat 80. i 90. w reportażu Radia Wrocław opowiadają trzej koledzy z tamtych lat, do dziś pozostający w przyjacielskich stosunkach: Piotr "Siwy" Nowicki - obecnie dyrektor szpitala klinicznego, Rafał "Saxon" Napora - pracownik wrocławskiego taboru kolejowego i największy fan grupy Slayer w naszym mieście oraz Maciej "Misiek" Miskiewicz, wieloletni dziennikarz m.in. "Gazety Wyborczej" i portalu Money.pl.
POSŁUCHAJCIE:
Bohaterowie reportażu wspominają, że droga do ciężkich brzmień zaczynała się od...Europe. OK, może nie metal, ale Szwedzi mieli długie włosy, a to zawsze coś. - Później był Iron Maiden i tak już poszło - mówi Piotr Nowicki (na zdjęciach wczoraj... i dziś):
A Rafał Napora dodaje: - Tą muzyką zaraził mnie mówi nieżyjący już wujek Wacek. Dostałem od niego serię kaset z programów radiowych, gdzie była m.in. druga strona płyty AC/DC pt. "Jeśli pragniesz krwi". Zwariowałem, słuchając tego! Nie wiedziałem, że tak można grać muzykę, wiedziałem, że to jest to! Na swój pierwszy koncert wybrałem się w 1984 roku. To był lipiec, Iron Maiden, a bilet - stojący - kosztował 400 zł, pieniądze wybłagałem u swojej mamy.
Iron Maiden - The Number Of The Beast (Live at Wrocław 1984)
Punktem obowiązkowym był katowicki festiwal Metalmania. - To były czasy, kiedy niczego nie było, więc nie zabieraliśmy ze sobą dużo rzeczy, bo na miejscu można było zostać "skrojonym" - ginęły buty, katany i inne części garderoby - wspominają metalowcy.
Na zdjęciach poniżej Maciek Miskiewicz (rok 1999 i 2004 na scenie ze swoim zespołem Elysium)
Ale co tam kradzieże, bójki to dopiero była codzienność. - Bez podbitego oka nie było powrotu, mama za każdym razem krzyczała - "ostatni raz jedziesz"! - śmieje się Saxon.
www.prw.pl
- Trzeba było organizować się w większe grupy, decydowały kwestie piłkarskie, największą kosę mieliśmy ze Szczecinem. Nie raz wyskakiwaliśmy z pociągu, albo byliśmy wypraszani przez milicję w środku szczerego pola. Cóż, wieloma rzeczami nie należy się dzisiaj chwalić, ale to były szalone lata - wspominają nasi rozmówcy.
Do dziś pamiętają obowiązujący dress code - dominowały czarne jeansy (maksymalnie zwężone - tak bardzo, że czasami nie dało się chodzić - trzeba było odbijać się z dwóch nóg, żeby dostać się na pierwszy stopień do tramwaju. Niektórzy, żeby ściągnąć - rozcinali szew, a rano ponownie zszywali).
Były też białe "wałbrzychy" za kostkę (na zdjęciu w nieco innych kolorach). A że amerykańscy metale chodzi we flanelowych koszulach, ich naśladowcy znad Wisły raczyli się podbieranymi z szaf ojców, ubraniami roboczymi. Też z flaneli, a że wzór nieco inny? Kto by tam dbał o takie szczegóły. Nosiło się katany jeansowe, szczęściarze mieli skóry z radzieckich jednostek wojskowych, a wybrańcy "ramoneski". Odważniejsi nosili też tzw. pieszczochy i pasy z ćwiekami.
Swojej fascynacji metalem nie ukrywa też jeden z najlepszych polskich, a właściwie europejskich koszykarzy, a także radny i poseł Maciej Zieliński, który ma w swojej dyskografii m.in. Metallikę, ale nie tylko.
- Metalu słucham od kiedy pamiętam. To oczywiście były kapele takie jak Deep Purple, Nazareth czy Black Sabbath, a z polskich TSA, Turbo, Wilczy Pająk, Vincent czy nawet (uwaga!!) Azyl P :)). Pierwszy koncert to chyba Vader, gdy jeszcze mieszkałem w Olsztynie a oni tam zaczynali. Oczywiście słucham nadal ku nieszczęściu sąsiadów. Czy to pomaga jakoś w biznesie? Ciężko stwierdzić.
A jednak coś w tym jest...
Im więcej zespołów heavymetalowych, tym większe PKB - do takich zaskakujących wniosków doszła dwójka badaczy - Richard Florida i Charlotta Melande. Dowodzą oni, że w najbogatszych krajach świata liczba kapel melatowych jest największa. O sporządzonej przez nich mapie pisały media na całym świecie, zauważyło ją też m.in Światowe Forum Ekonomiczne.
Warto przy tej okazji przypomnieć, że prezes jednej z wrocławskich firm deweloperskich postanowił nawet uczcić Jamesa Hetfielda z Metalliki i zamówił krasnala, którego po głosowaniu wśród internautów nazwano potem Papa Het. Można go zobaczyć obok siedziby firmy przy ul. Ziemowita.
W związku z pojawieniem się figurki krasnoludka mówiło się też, że ów biznesmen zamierza również zorganizować we Wrocławiu wystawę gitar Jamesa Hetfielda, jednak na razie o takim wydarzeniu nic nie słychać.
Z kolei jeden z bohaterów naszego reportażu, dyrektor Piotr Nowicki jest nie tylko fanem, działa też aktywnie na scenie metalowej... Jednym z wydarzeń, które współorganizuje będzie festiwal Dark Fest (19-20 czerwca 2015) w Grodzie Rycerskim pod Byczyną (między Bolesławcem a Kluczborkiem), na którym zagra m.in. grupa Vader. Cała lista kapel poniżej:
Swobodna, Lotos i... Poltegor
Na metalowej mapie Wrocławia sprzed lat można oznaczyć wiele miejsc, które wpisały się w tę historię. Jednym z nich był "Music Shop" - sklep w plastrach miodu przy Swobodnej. To tam można było kupić kasety (magnetofonowe!), koszulki, naszywki i przypinki (różnie zwane, często w zależności od osiedla). Tam też na murku przed sklepem gromadzili się długowłosi z różnych stron, nie tylko wrocławianie. Wieczorami zaś metale gromadzili się pod budynkiem Lotosu na placu PKWN (dziś pl. Legionów). Natomiast sam budynek Poltegoru można przypomnieć o tyle, że właśnie stamtąd był nadawany jeden z kultowych programów PTV Echo.
Program nazywał się "Metal Ekspress" a prowadzili go panowie Krzysztof Bębenek oraz Witold Kawecki (ten drugi był perkusistą metalowego zespołu Mauser), którzy późnymi nocami raczyli fanów teledyskami, głównie zza oceanu. Programy te były nagrywane na kasety wideo, a same kasety krążyły od metala do metala i były przegrywane, aż jakość filmów osiągała efekt spranego jeansu. Oto jedna z kosmicznych wycieczek z tego programu:
Długi i spółka
Do widowiskowych przedsięwzięć z metalowej sceny można zaliczyć z pewnością koncerty wrocławskiego zespołu Magnus. Wokalista - Robert "Rob Bandit" Szymański wyskakiwał na scenę ubrany już nie w typowe ćwieki, ale często jego "pieszczochy" wyposażone były w długie gwoździe. Trafiła się kiedyś także siekiera (oczywiście wyłącznie jako element sceniczny). Magnus, goszczący również czasami w PTV Echo, znany był jako band death metalowy, ale sięgali też do takich kompozycji:
"Hałasy wielkich miast i brudnych maszyn zgiełk a w środku mały ty (...)" - śpiewał kiedyś Marek Piekarczyk z zespołem TSA w utworze "Heavy Metal Świat":
Rok 1984, zespół Iron Maiden gra na... polskim weselu:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.